Jest 26 października 2020 roku. W całym kraju trwają protesty przeciwko decyzji trybunału konstytucyjnego, który orzekł, że dokonanie aborcji z powodu ciężkiej wady płodu jest niezgodne z Konstytucją. Na boisko w Legionowie wychodzą siatkarki E.Leclerc Moya Radomka Radom oraz DPD Legionovii Legionowo, demonstrując swoje poparcie dla tzw. strajku kobiet, pokazując przed kamerami znak błyskawicy namalowany na ramieniu. W ich ślady kilka godzin później idą zawodniczki #VolleyWrocław i Grot Budowlanych Łódź. Do akcji włączyli się także m.in. siatkarze Trefla Gdańsk.
Wybór, sugestia czy nakaz?
Na tym jednak ta historia się nie kończy. Temat ucichłby zapewne w ciągu kilku tygodni, gdyby nie post Joanny Wołosz w mediach społecznościowych.
Pojawiły się pierwsze informacje o domniemanych naciskach. - Myślę, że gdyby nie to, że dziewczyny dostały sugestie czy zakaz od kogoś z klubu, to nie skończyłoby się to na kilku drużynach - powiedziała nasza rozmówczyni, która z oczywistych względów chciała pozostać anonimowa. Z jej relacji wynika też, że zawodniczkom grożono konsekwencjami finansowymi. - Żyjemy w wolnym kraju, ale tej wolności słowa mamy coraz mniej. Zostałyśmy w tej sytuacji postawione pod ścianą - stwierdziła jedna z siatkarek polskiej ekstraklasy.
Sportowiec to też obywatel
Siatkarkom tłumaczono, że chodzi o "różnice poglądowe", ale bazowano na ich strachu. Te chcą, by ich głos był równie ważny w sprawach istotnych dla kraju, jak każdego innego obywatela czy obywatelki. - Jesteśmy sportowcami, ale też kobietami. Co z tego, że nasza gra będzie się podobać kibicom, jeżeli my będziemy się musiały borykać z innymi problemami - celnie kwituje swoją wypowiedź zawodniczka TAURON Ligi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalne uderzenie na polu golfowym. Nagranie jest hitem
Podczas spotkania w hali Orbita kaliszanki pomalowały sobie usta krwistoczerwoną szminką. Gest ten przeszedł jednak bez echa, a charakterystyczne błyskawice zaczęły znikać z barków zawodniczek TAURON Ligi.
Choć zarówno strajk kobiet, jak i pochód narodowców w trakcie obchodów Święta Niepodległości przybrały formę marszu, to motywacje ludzi uczestniczących w tych wydarzeniach są zupełnie inne. - To są dwie strony barykady. Wydaje mi się, że 11 listopada została przekroczona pewna granica i w przypadku niektórych osób nie można już uzasadnić tych działań wyłącznie innymi poglądami - podkreśliła nasza rozmówczyni, zaznaczając, że powiązanie tych dwóch manifestacji ulicznych byłoby błędem.
Zobacz również:
Strajk kobiet. Znany kolarz wsparł protestujące
Strajk kobiet. Błyskawica na przedramieniu reprezentanta Polski. Maciej Muzaj wsparł protestujących