Expa/Newspix.pl / EXPA/ JFK / Na zdjęciu: Kamil Stoch

PŚ w Wiśle: ekspert broni sędziów oceniających styl skoczków. "Wszystko odbyło się zgodnie z przepisami"

Szymon Łożyński

Podczas inauguracyjnego weekendu Pucharu Świata w skokach w Wiśle nie brakowało negatywnych opinii pod adresem sędziów, którzy oceniali styl skoczków. Jednakże zdaniem Krystiana Długopolskiego arbitrzy wykonali swoją pracę bez zarzutu.

Ze względu na wysokie temperatury, jakie panowały na początku listopada w Wiśle, organizatorom nie było łatwo przygotować skoczni narciarskiej im. Adama Małysza. Stanęli jednak na wysokości zadania, chociaż zeskok nie był w idealnym stanie, bo po prostu - ze względu na warunki atmosferyczne - nie mógł być. 

Nie można zatem dziwić się również skoczkom, że przez wszystkie trzy dni weekendu wielu z nich lądowało asekuracyjnie. Sezon jest długi, a nikt nie chciał nabawić się kontuzji już na samym jego początku. W Wiśle mało zatem było idealnych telemarków, a noty po 18 albo więcej dla skoczków, były rzadkością. Sędziowie oceniający styl byli jednak bardzo surowi. Czasami zawodnicy lądowali nie najgorzej, a mimo to noty były bardzo niskie. Czy zatem, widząc zeskok skoczni, nie mogli być nieco bardziej łaskawi dla zawodników?

- Sędziowie nie mogli być bardziej wyrozumiali dla skoczków. Są pewne reguły, których trzeba przestrzegać. Po prostu sędziowie zauważyli błędy i je wypunktowali. Trudno, żeby ich punkt widzenia zależał od jakości przygotowanego zeskoku. Punktowali jak punktowali, bo telemarki nie były najlepsze. Moim zdaniem nie można mieć zatem zastrzeżeń do sędziów. Wszystko odbyło się zgodnie z przepisami - podkreślił Krystian Długopolski.

- Sam zeskok był przygotowany najlepiej jak było to możliwe na tę porę roku. Temperatura wcześniej była wysoka, więc cudów nie można było oczekiwać. Organizatorzy stanęli jednak na wysokości zadania - dodał były skoczek. 

ZOBACZ WIDEO Kamil Stoch zaskoczony postawą sędziów. "Powinni się dostosować do warunków" 
Pod względem sportowym, weekend w Wiśle był dla Biało-Czerwonych bardzo udany. Najpierw zwycięstwo w sobotniej rywalizacji drużynowej, a dzień później trzech Polaków w TOP8 indywidualnego konkursu. Do pełni szczęścia zabrakło tylko przynajmniej jednego naszego reprezentanta na podium indywidualnych zmagań. Czwartemu Kamilowi Stochowi zabrakło do tego jedynie 0,3 punktu. 

- Jesienią w Szczyrku miałem przyjemność uczestniczyć w treningu kadry narodowej i widziałem, że Polacy skaczą dobrze. Spodziewałem się zatem wysokiego poziomu Biało-Czerwonych na początku. Po kwalifikacjach można było mieć mieszane uczucia, ale już główna rywalizacja pokazała, że był to tylko wypadek przy pracy. Po prostu nasi kadrowicze są w wysokiej formie - zapewnił rozmówca WP SportoweFakty. 

Jako lider Pucharu Świata z Wisły wyjechał Jewgienij Klimow. Rosjanin wygrał niedzielny konkurs z dość dużą przewagą i potwierdził swoją świetną formę z lata. Co więcej, zdaniem eksperta, w samych zawodach jego próby nie były idealne. Strach zatem pomyśleć, jak może skakać reprezentant Sbornej, gdy w głównej rywalizacji będzie powtarzał próby z treningów. 

- Wydaje mi się, że same konkursowe skoki Klimowa, zwłaszcza drugi w niedzielę, nie były idealne. Próby treningowe miał naprawdę na bardzo wysokim poziomie. Nie jest łatwo ocenić jednak jak będzie długo tak dobrze skakał - powiedział na koniec Krystian Długopolski.

Karuzela Pucharu Świata przenosi się teraz do Kuusamo. W Finlandii, w dniach 23-25 listopada, zaplanowano kwalifikacje oraz dwa konkursy indywidualne.
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

< Przejdź na wp.pl