Newspix / TOMASZ MARKOWSKI / Od lewej Piotr Żyła i Kamil Stoch

67. Turniej Czterech Skoczni: następny przystanek. Obiekt przyjazny Polakom

Marcin Górczyński

Turniej Czterech Skoczni nabiera rumieńców. Skoczkowie przenieśli się do Garmisch-Partenkirchen, gdzie 31 grudnia odbędą się kwalifikacje do noworocznego konkursu. Polacy mogą odczuwać niedosyt po inauguracji w Oberstdorfie.

Trzech Polaków w czołowej ósemce to bardzo dobry rezultat, kiedyś bralibyśmy go w ciemno. W dwóch ostatnich sezonach Biało-Czerwoni przyzwyczaili do miejsc na podium, ale w turnieju nie chodzi wyłącznie o "pudło" w pojedynczych konkursach. Ważne, że nasi skoczkowie nie narobili sobie tyłów przed dalszą częścią rywalizacji. Tak jak faworyt Niemców Andreas Wellinger, który przepadł w pierwszej serii. Albo Daniel Tande, który załamany przemknął obok dziennikarzy bez słowa. 

Niespodziewanie najlepszym Polakiem okazał się piąty Dawid Kubacki, druga próba dobrze rokuje na przyszłość. Niezłe skoki Piotra Żyły wystarczyły do szóstej lokaty, wyraźnie niezadowolony Kamil Stoch skończył na ósmym miejscu. Ich strata do lidera Ryoyu Kobayashiego mieści się miedzy 13 a 15 punktów. Tragedii nie ma, różnica jak najbardziej do zniwelowania. 

Statystyki nie są jednak zbyt optymistyczne, przynajmniej jeśli chodzi o końcowy triumf. Zwycięzca turnieju prawie zawsze stał na podium w Oberstdorfie. W ciągu 20 sezonów tylko Janne Ahonen, Adam Małysz i Anders Jacobsen nie zajęli na Schattenbergschanze miejsca w trójce, a potem wygrali klasyfikację generalną.

Rywalizacja w Oberstdorfie miała zresztą dość niespodziewany przebieg. Wiatr kręcił, może nie wypaczył wyników, ale trochę namieszał w klasyfikacji. Ryoyu Kobayashi prawie roztrwonił dużą przewagę po pierwszej serii, tuż za nim był skaczący do tej pory przeciętnie Markus Eisenbichler, obudził się Stefan Kraft. Garmisch-Partenkirchen zweryfikuje, czy ich forma rzeczywiście jest tak wysoka. 

Na Neue Große Olympiaschanze dobrze wiodło się Polakom. Przed rokiem wygrał Stoch, dwa lata temu był drugi, na podium stawał Adam Małysz. Wprawdzie to już inna epoka, ale Orzeł z Wisły pozostał na zawsze rekordzistą starej skoczni. Nikt nie pobił jego 129,5 m na obiekcie o rozmiarze K-115.

Okazje na wniesienie poprawek będzie miała nie tylko nasza najlepsza trójka, ale także Maciej Kot, Aleksander Zniszczoł i Stefan Hula. Ten pierwszy nie przebrnął nawet kwalifikacji, w drugiej serii konkursowej zabrakło Zniszczoła i Huli. 

Poniedziałek, 31.12.2018:

11:45 - oficjalne treningi (II serie)
14:00 - kwalifikacje

ZOBACZ WIDEO: Rok 2018 w skokach: najlepszy sezon Stefana Huli. "Rozczarowanie i... wielki sukces" 
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

< Przejdź na wp.pl