Skoki narciarskie. 68. Turniej Czterech Skoczni - bez niego okres świąteczno-noworoczny straciłby magię
Choinka, śpiew kolęd, kilka dni później świętowanie nowego roku i wspólne oglądanie rywalizacji skoczków na Turnieju Czterech Skoczni. Te zawody na stałe wpisały się już w polski okres świąteczno-noworoczny. A wszystko dzięki Małyszowi i Stochowi.
Okres od świąt Bożego Narodzenia - poprzez Sylwestra i Nowy Rok - aż do Trzech Króli nie obfituje w wiele wydarzeń sportowych. Pisząc wprost - wiałoby sportową nudą, gdyby nie Turniej Czterech Skoczni, który nad Wisłą od wielu lat rozgrzewa kibiców do czerwoności.
Od początku XXI wieku ciężko wyobrazić sobie okres świąteczno-noworoczny bez zmagań najlepszych skoczków świata w Oberstdorfie, Garmisch-Partenkirchen, Innsbrucku i Bischofshofen. Dla Polaków stały się one wręcz tradycją, a to zasługa sukcesów Biało-Czerwonych.
Wszystko zaczęło się na przełomie 2000 i 2001 roku. Wówczas z formą wystrzelił Adam Małysz. Tamten sezon trochę przypominał obecny, bowiem skoczkowie zmagali się w nim... z jesienną aurą. Przez niekorzystne warunki pogodowe, z 9 konkursów rozegrano zaledwie 4 - wszystkie w Kuopio.
ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Apoloniusz Tajner skomentował rezygnację skoczka z dalszej kariery
W Finlandii Małysz nie błyszczał. Dlatego tym większym zaskoczeniem było to, co później wyprawiał na niemieckich i austriackich skoczniach. "Orzeł z Wisły" zaczął od 4. miejsca w Oberstdorfie, potem była 3. pozycja w Garmisch-Partenkirchen. Natomiast w Innsbrucku i Bischofshofen na Polaka nie było już mocnych.
Oba konkursy Małysz wygrał z olbrzymią przewagą i rywali znokautował także w klasyfikacji generalnej Turnieju. Na finałowym podium Polak odebrał ówczesną główną nagrodę (Audi). Okazało się jednak, że samochód był tylko atrapą, pozbawioną silnika - więcej o tej sytuacji przeczytasz TUTAJ.
Mimo nie do końca trafionej głównej nagrody, to właśnie podczas 49. edycji Turnieju Czterech Skoczni rozpoczęła się prawdziwa małyszomania. Polacy pokochali Małysza i niemiecko-austriackie zawody. Co roku, odliczamy dni do końcówki grudnia, gdy znów rozpocznie się prestiżowy Turniej, a Biało-Czerwoni będą w nich odgrywać pierwszoplanowe role.
Tym bardziej, że w ostatnich trzech sezonach - za kadencji Stefana Horngachera - nasi skoczkowie, zwłaszcza Kamil Stoch, spisywali się w Turnieju kapitalnie. "Rakieta z Zębu" wygrała zawody w 2016 oraz 2017 roku. Szczególnie imponujące było drugie zwycięstwo, kiedy Kamil Stoch powtórzył wyczyn Svena Hannawalda z jubileuszowej 50. edycji zawodów i w drodze po Złotego Orła wygrał wszystkie cztery konkursy!
Co prawda w poprzedniej edycji Kamil Stoch nie dał rady trzeci raz z rzędu wygrać Turnieju, ale udanie zastąpił go Dawid Kubacki (4. pozycja). Minął jednak rok i Stoch znów jest jednym z głównych faworytów niemiecko-austriackich zmagań. I znów podczas świąt Bożego Narodzenia nasze myśli gdzieś już biegły do Oberstdorfu, gdzie w niedzielę 28 grudnia rozpocznie się 68. edycja Turnieju Czterech Skoczni.
I oby po raz kolejny do Trzech Króli w Polsce nie mówiło się o niczym innym, jak tylko o tym, czy Stoch - albo inny z naszych reprezentantów - w Bischofshofen odbierze Złotego Orła, przeznaczonego dla triumfatora Turnieju.
Program 68. Turnieju Czterech Skoczni:
Oberstdorf
28 grudnia (sobota): kwalifikacje (godz. 16:30)
29 grudnia (niedziela): konkurs indywidualny (godz. 17:30)
Garmisch-Partenkirchen
31 grudnia (wtorek): kwalifikacje (godz. 14)
1 stycznia (środa): konkurs indywidualny (godz. 14)
Innsbruck
3 stycznia (piątek): kwalifikacje (godz. 14)
4 stycznia (sobota): konkurs indywidualny (godz. 14)
Bischofshofen
5 stycznia (niedziela): kwalifikacje (godz. 16:30)
6 stycznia (poniedziałek): konkurs indywidualny (godz. 17:15)
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)