Newspix / EXPA/ JFK / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Skoki narciarskie. To może być najdziwniejszy i najtrudniejszy Puchar Świata od lat. Wszystko przez pandemię

PS

Już 21 listopada zainaugurowany zostanie Puchar Świata 2020/21 w skokach narciarskich. Ze względu na pandemię koronawirusa i mnóstwo związanych z nią obostrzeń na całym świecie, to może być najtrudniejszy cykl od wielu lat.

Koronawirus storpedował letnie plany skoczków, bowiem cykl Letniego Grand Prix został okrojony do minimum, czyli zaledwie do dwóch konkursów na skoczni imienia Adama Małysza w Wiśle. Był to zarazem test dla organizatorów, bo również w Wiśle zainaugurowany zostanie sezon zimowy. Konkursy zaplanowane są na 21 i 22 listopada. 

Pod wieloma względami to może być najtrudniejszy i najdziwniejszy sezon Pucharu Świata. Wszystko za sprawą szalejącej na całym świecie pandemii koronawirusa i związanych z nią obostrzeń. Wiemy już, że w Wiśle, jak również w kilku kolejnych miejscowościach, na trybunach zabraknie kibiców. 

Brak kibiców może być jednak zaledwie wierzchołkiem góry lodowej problemów, z którymi w najbliższych miesiącach będą musieli mierzyć się skoczkowie, organizatorzy poszczególnych konkursów, jak również Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS). Problemów, których nie da się przewidzieć z wyprzedzeniem, bo sytuacja w poszczególnych państwach zmienia się wręcz z dnia na dzień. 

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak piękna Amerykanka dba o swoje ciało 

Problematyczne w pierwszej części sezonu wydają się być szczególnie konkursy w Niżnym Tagile (5-6 grudnia). Gdyby okazało się bowiem, że któryś ze skoczków otrzyma w Rosji pozytywny wynik testu na koronawirusa, będzie musiał odbyć tam dwutygodniową kwarantannę. A to z kolei wykluczy go z udziału w zaplanowanych na kolejny weekend mistrzostwach świata w lotach narciarskich.

Wyzwaniem dla wszystkich ekip z pewnością będzie logistyka, która - w dobie pandemii - również mocno się komplikuje. FIS oferuje wszystkim reprezentacjom odpłatne loty czarterowe, ale wszystko wskazuje na to, że Polacy nie będą z nich korzystać. 

- Myślę, że największym wyzwaniem dla skoczków, organizatorów i dla samego Polskiego Związku Narciarskiego, będzie również dostosowanie się do aktualnej sytuacji. Przez lata wypracowaliśmy w Pucharze Świata wiele sprawdzonych już schematów, które w obecnych czasach nie będą miały żadnego zastosowania - przyznaje Jan Winkiel, sekretarz generalny PZN w rozmowie z WP SportoweFakty. 

Wszystko wskazuje zatem, że kluczowymi celami dla skoczków w sezonie zimowym będą takie imprezy jak mistrzostwa świata, mistrzostwa świata w lotach, czy Turniej Czterech Skoczni, a więc wydarzenia, które rozgrywają się w ciągu kilku dni. Jeśli zaś chodzi o Puchar Świata, tym razem zejdzie on na dalszy plan. Zwycięzcą klasyfikacji niekoniecznie zostanie skoczek najlepszy na przestrzeni ponad trzech miesięcy, a ten, któremu, oprócz formy, sprzyjać będzie także szczęście. Łatwo przekalkulować, że gdyby któryś ze skoczków musiał przejść dwutygodniową kwarantannę, straci wówczas nawet cztery konkursy PŚ. 

- Wysokie lokaty polskich skoczków w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata to zawsze miły obrazek, ale teraz na pewno będziemy patrzeć na nią w inny sposób. Nie będziemy szli po trupach do celu. Nadrzędnym celem pozostają mistrzostwa świata w Oberstdorfie i na tę imprezę chcemy być przygotowani w stu procentach. Priorytet będą miały także mistrzostwa świata w lotach - dodaje Winkiel. 

Do tej pory nie słyszeliśmy o licznych przypadkach koronawirusa w świecie skoków narciarskich, choć na początku października pozytywne wyniki testu otrzymali dwaj Szwajcarzy - Killian Peier i Andreas Schuler. W sierpniu natomiast chorobę przeszedł Czech, Filip Sakala.

Czytaj także:
Puchar Świata w Wiśle. Oficjalnie: konkursy bez udziału publicznościEdytuj
Zobacz jak Dawid Kubacki trenuje w... ogródku! Taras, pies i sztanga (wideo)
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

< Przejdź na wp.pl