Skoki narciarskie. Syn marnotrawny wraca do PŚ. "Znów zaczął daleko skakać"

Getty Images / Jurij Kodrun / Na zdjęciu: Timi Zajc
Getty Images / Jurij Kodrun / Na zdjęciu: Timi Zajc

Prawie dwa miesiące zajął Timiemu Zajcowi powrót do startów w Pucharze Świata. Po raz ostatni w zawodach najwyższej rangi kibicie mogli oglądać Słoweńca 6 grudnia 2020 roku. Powód długiej absencji nie był jednak czysto sportowy.

W tym artykule dowiesz się o:

20-latek sam skomplikował swoją sytuację w trakcie mistrzostw świata w lotach Planicy. Na półmetku rywalizacji indywidualnej Słoweniec zajmował odległe 27. miejsce. To przelało czarę.

Timi Zajc postanowił wyrazić swoje niezadowolenie w związku z kiepską formą całej reprezentacji. Pod ostrzałem znaleźli się opiekunowie bałkańskiej kadry na czele z Gorazdem Bertonceljem.

- Dzisiaj wszystko się rozpadło. Trenowałem całe lato po to, żeby w grudniu w Planicy lądować w okolicach punktu HS - takimi słowami Zajc rozpoczął wpis na jednym z portalów społecznościowych. - Myślę, że trenerzy muszą wziąć odpowiedzialność za to, co się stało. Chcę, aby główny trener został rozliczony ze słabych wyników wszystkich słoweńskich skoczków - grzmiał w połowie grudnia Słoweniec.

ZOBACZ WIDEO: Prawdziwe legendy skoków narciarskich. Niezwykłe spotkanie po latach

Przeprosiny - ostatnia deska ratunku

Krytyka, która wypłynęła z ust Zajca, wywołała swego rodzaju efekt domina. Sam zawodnik został zawieszony przez rodzimą federację, ale w gabinetach jej przedstawicieli jego apel odbił się szerokim echem. Jeszcze w trakcie rozgrywanego na Letalnicy czempionatu Bertnocelj pożegnał się z posadą trenera kadry. Jego miejsce zajął Robert Hrgota, który w ekspresowym tempie przeszedł drogę od tymczasowego do stałego szkoleniowca.

Choć, jakby nie patrzeć, następstwem komentarzy Zajca były roszady w gnieździe trenerskim, młody skoczek został szybko sprowadzony na ziemię. Jego sprawą zajęła się komisja dyscyplinarna, która wymierzyła mu najniższą możliwą karę w postaci upomnienia. Należy jednak założyć, że finał zamieszania mógł być zgoła odmienny. Zajc znacząco poprawił jednak swoje położenie dzięki wystosowaniu oficjalnych przeprosin.

-  Bardzo przepraszam wszystkich, którzy mogli poczuć się urażeni moimi słowami. Byłem rozczarowany swoją postawą, co zaowocowało wpisem w przypływie dużych emocji. Po nieprzespanej nocy zrozumiałem, że przesadziłem - przyznał krótko po zakończeniu MŚwL w Planicy Zajc. - Chciałbym dokończyć ten sezon i mam nadzieję, że będzie mi to dane. Dziękuję też wszystkim fanom za wsparcie - dodał reprezentant SKK Ljubno BTC, którego wypowiedź została opublikowana na łamach portalu "siol.net".

Willingen - szansa na obiecujący powrót 

Nadzieje Zajca co do występów w zawodach  przez długi czas pozostawały pustymi słowami. Sztab szkoleniowy zdecydował, że młodemu skoczkowi przyda się przerwa od startów na najwyższym poziomie. W związku z tym zamiast walczyć o jak najlepszą pozycję w wyścigu o Kryształową Kulę, uczestnik igrzysk olimpijskich w 2018 roku był poniekąd zmuszony oddać się przede wszystkim spokojnym treningom. Dziś wiele wskazuje na to, że takie rozwiązanie było strzałem w "10".

- Mogę potwierdzić, że Timi wraca. Jestem zadowolony z tego, jak spisuje się na skoczni. W dzisiejszym treningu w Planicy znalazł się w ścisłej czołówce. Jedyne, co teraz musi zrobić, to po prostu zachować spokój - twierdzi Robert Hrgota, który zdecydował o powołaniu Zajca na Puchar Świata w Willingen.

Miha Susnik, który na co dzień pełni rolę klubowego trenera Zajca, jest przekonany, że to dobra decyzja. Fachowiec rodem ze Słowenii w samych superlatywach wypowiedział się na temat aktualnej dyspozycji swojego podopiecznego.

- Do momentu rozegrania mistrzostw Słowenii przed świętami Timi miał głowę pełną wszelkiego rodzaju myśli i zupełnie nie mógł skupić się na treningach. Wtedy dostał tydzień wolnego. Po powrocie na skocznię dał na luz, co sprawiło, że na nowo zaczął cieszyć się tym, co robi i daleko skakać. Jeśli skupi się wyłącznie na skokach, a nie na konkretnym rezultacie, jestem o niego spokojny - opowiada na łamach "Slovenske Novice" Susnik.

Mając na uwadze pozytywne głosy dochodzące ze Słowenii, rodzi się pytanie, dlaczego Zajc szansę w Pucharze Świata dostaje dopiero teraz. Podopieczni Roberta Hrgoty nie zwykli dostarczać tej zimy swoim sympatykom zbyt wiele radości. Wyjątek stanowi Anze Lanisek. 24-latek jest obecnie 5. zawodnikiem klasyfikacji generalnej PŚ. Na odnalezienie kolejnego Słoweńca trzeba jednak poświęcić odrobinę czasu, albowiem najmniejszą stratę do Laniska ma znajdujący się na 19. pozycji Peter Prevc.

Tym sam Zajc staje przed szansą udowodnienia trenerom, że powinni byli wcześniej zaufać jemu i jego umiejętnościom. Zaistniałe okoliczności otwierają przed 20-latkiem niepowtarzalną szansę błyskawicznego odzyskania wysokiego miejsca w wewnętrznej hierarchii reprezentacji Słowenii. Warunkiem koniecznym takiego obrotu wydarzeń jest solidny występ w trakcie Pucharu Świata w Willingen. W zbliżający się weekend na Mühlenkopfschanze odbędzie się minicykl "Willingen Six", a w jego ramach zostaną rozegrane dwie sesje kwalifikacyjne i taka sama liczba konkursów indywidualnych.

Czytaj także:
Lewandowski czy Haaland? Halvor Egner Granerud zabrał głos
Halvor Granerud: Pogróżki z Polski nie były przyjemne. Pisali: "Uważaj na siebie"

Źródło artykułu: