Getty Images / Atsushi Tomura

Kiedy miał siedem lat, stracił wzrok. Teraz jest piłkarzem i gra jak Pele!

Przemek Sibera

Jefinho zawsze chciał zostać sportowcem. Swoje marzenie zrealizował. Dziś jest trzykrotnym złotym medalistą paraolimpijskim i mówi o nim cały świat. Inspirująca historia!

W sierpniu Neymar doprowadził reprezentację Brazylii do pierwszego w historii tego kraju złotego medalu olimpijskiego. Świat o tym jednak bardzo szybko zapomniał. Wyczyn gwiazdy Barcelony przyćmił Jeferson da Conceição Gonçalves (przyd. Jefinho), zawodnik "blind footballu".

"Paraolimpijski Pele"

26-latek był prawdziwą gwiazdą turnieju paraolimpijskiego w piłce nożnej pięcioosobowej dla niewidomych. Panował nad futbolówką niczym profesor, a rywali mijał jak slalomowe tyczki. Z jego pomocą "Canarinhos" dotarli do finału, wygrali z Iranem 1:0 i zdobyli trzecie mistrzostwo z rzędu.

- Jefinho drybluje i podaje do kolegów jakby widział normalnie - mówili kibice. - On musi posiadać szósty zmysł, ma wrodzony talent do futbolu - wtórował im Keryn Seal, były kapitan reprezentacji Anglii dla niewidomych. Później pojawiły się także porównania do największych gwiazd futbolu. Nadano mu w końcu przydomek "Paraolimpijski Pele".

Stawianie go w jednym szeregu z trzykrotnym mistrzem świata schlebiało Brazylijczykowi. - Jestem zaszczycony. To oznacza, że dobrze wykonuję swoją robotę. Jestem dumny z tego, że ludzie stawiają mnie za przykład dla młodych - powiedział po półfinałowym meczu z Chinami, w którym popisał się dwoma kapitalnymi akcjami.

Osobisty dramat

Jefinho urodził się 5 października 1989 roku. Po dwóch miesiącach zaczął chorować na jaskrę. Gdy miał dwa lata, stracił wzrok w lewym oku. Pięć lat później przestał widzieć również na prawe. - Lekarze robili wszystko, żeby uratować mój wzrok. Przeszedłem setki badań, ale to nie pomogło. W końcu całkowicie przestałem widzieć - wspomina na łamach mediów. Światło zgasło, ale pozostały wspomnienia. - Pamiętam kilka rzeczy, takie jak kolor słońca czy księżyca. Do dziś bym je rozpoznał - zdradza.

Przygodę z futbolem Jefinho rozpoczął, gdy miał jedenaście "wiosen". Uczęszczał wtedy do instytutu niewidomych w Bahii. Jego marzenie się spełniło. - Zawsze śniłem o tym, żeby zostać piłkarzem. Mogę to robić nawet bez patrzenia, dlatego jestem szczęśliwy. Swoje pierwsze zawody rozegrałem, gdy miałem 14 lat. Mój największy atut? Zdecydowanie szybkość - podkreśla.

Na premierowy sukces Jefinho czekał do 2008 roku. Wtedy to zdobył ze swoją reprezentacją złoty medal igrzysk paraolimpijskich. Później powtórzył ten wyczyn w Londynie i wspomnianym już Rio. W 2010 roku Jefinho został okrzyknięty najlepszym niewidomym piłkarzem świata.

[nextpage]


Futbol na 100%

Jefinho dziś nie wyobraża sobie życia bez futbolu. Jego zdaniem to właśnie dzięki tej dyscyplinie stał się lepszym człowiekiem. - Jestem spokojny na boisku i poza nim. Sport wiele mnie nauczył. Potrafię przegrywać, mam więcej szacunku do ludzi - twierdzi.

Piłce 27-latek poświęca się stu procentach. - Kariera piłkarska jest dla mnie wszystkim. Trenuję od poniedziałku do soboty, dwa razy dziennie. Zarówno na boisku, jak i na siłowni. Poza treningami trzymam zbilansowaną dietę, którą układają mi eksperci - nie ukrywa.

Niewidomym, którzy chcieliby zostać piłkarzem, radzi, aby realizowali swoje marzenia. - Początek nie jest łatwy. Trzeba się przyzwyczaić do wielu nowych rzeczy, pokonać strach. Nigdy jednak nie można się poddawać i rezygnować z marzeń. Życie nie jest łatwe, ale Bóg daje nam wszystkim szanse, żeby pokonać wszelkie przeszkodzy - zaznacza Jefinho.

Zasady "blind footballu"

W "blind football" zespoły liczą po pięciu zawodników, gdzie wszyscy oprócz bramkarza mają zaklejone oczy, a następnie przykryte opaskami tak, żeby każdy z nich, nieważne z jaką dysfunkcją wzroku, miał równe szanse. Boisko otoczone jest bandami i podzielone na strefę obronną, środek pola i atak. Mecze trwają dwa razy 25 minut.

Zawodnikom pomagają widzący przewodnicy, których jest trzech. Gdy piłka znajduje się w obronie, wskazówek udziela bramkarz, gdy w strefie środkowej - trener stojący poza bandą, natomiast gdy piłka dotrze do strefy ataku - przewodnik znajdujący się za bramką przeciwnika.

Przy rzucie karnym bramkarz najpierw stuka w lewy słupek, potem w prawy, aby strzelający zorientował się, gdzie stoi bramka.

Zlokalizowanie piłki zawodnikom ułatwia grzechotka umieszczona w jej środku. Kibice podczas spotkań muszą siedzieć w ciszy, aby nie utrudniać piłkarzom.

W Polsce jest to dyscyplina wciąż raczkująca.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: takim golem Szwajcar podbija serca fanatycznych kibiców

 

< Przejdź na wp.pl