PAP/EPA / Na zdjęciu: Serena Williams

Nie będzie ósmego tytułu dla Sereny Williams. Tyle brakuje jej do rekordu

Maria Chenczke

Serena Williams przegrała spotkanie z Harmony Tan i odpadła z Wimbledonu. Nie zdobędzie więc kolejnego tytułu wielkoszlemowego. Rekordzistka wygrała Wimbledon dziewięć razy.

Fani Amerykanki zastanawiali się, jak będzie wyglądać jej powrót do rywalizacji z najlepszymi. W pierwszej rundzie po długim i zaciętym meczu Williams musiała uznać wyższość Harmony Tan. Przegrała 7:5, 1:6, 7:6(7) i pożegnała się z turniejem.

W przeszłości na londyńskiej ziemi 40-latka wygrywała siedmiokrotnie, z czego ostatni raz w 2016 roku. Najwięcej zwycięstw ma na swoim koncie Martina Navratilova.

Dziewięć razy najlepsza

Pochodząca z Pragi zawodniczka jest wielokrotną mistrzynią turniejów wielkoszlemowych. W grze pojedynczej triumfowała 18 razy: prócz dziewięciu zwycięstw na Wimbledonie (sześć razy z rzędu), cztery razy wzniosła trofeum za wygraną w Australian Open, trzy razy najlepsza była podczas US Open, a dwukrotnie cieszyła się ze zwycięstwa w Rolandzie Garrosie.

Ostatni wielkoszlemowy tytuł wywalczyła w 1990 roku. Łącznie wygrała 167 turniejów i jest jedną z sześciu kobiet, które prowadziły w tym samym czasie w rywalizacji singlowej, jak i deblowej. W 2006 roku ogłosiła zakończenie bogatej w sukcesy kariery.

Martina Navratilova
W pierwszych miesiącach 2015 roku Navratilova była konsultantką Agnieszki Radwańskiej. Ich współpraca szybko się zakończyła, jednak legenda tenisa podkreślała ogromny talent Polki. "Podczas meczów Radwańska posyłała zagrania dnia, miesiąca czy roku. Jej akcje były pokazywane częściej od pozostałych dziewczyn w tourze. Miała szybkie nogi i umysł. Zagrywała piłki, których ludzie się nie spodziewali, często zaskakując samą siebie. Zdarzały się sytuacje, w których jej uderzenia nie były idealne, ale potrafiła pokazać coś magicznego" - przyznała w felietonie dla WTA po zakończeniu przez Radwańską kariery.

Dominatorka na przełomie lat 20. i 30.

Z ośmiu triumfów w Wimbledonie cieszyć się mogła Amerykanka Helens Wills Moody. Urodzona w 1905 roku znana była ze spokoju na korcie i opanowania. Umiała przewidywać zagrania rywalek. Prócz zwycięstw w londyńskim turnieju, siedem razy okazała się najlepsza w US Open, a cztery razy nie dała szans przeciwniczkom we French Open. W całej karierze poniosła jedynie trzy porażki w turniejach wielkoszlemowych.

Pod koniec kariery zauważono u niej strach przed przegrywaniem z młodszymi zawodniczkami. Podczas spotkania z Helen Jacobs Amerykanka wolała doznać kontuzji, niż przegrać po wyrównanej walce. Legenda tenisa zmarła w 1998 roku.

Trzy zawodniczki na trzecim miejscu

W klasyfikacji zwyciężczyń Wimbledonu na najniższym stopniu podium, prócz wspomnianej wcześniej Sereny Williams, klasyfikują się: Dorothea Douglass Chambers oraz Steffi Graf.

Pierwsza była brytyjską zawodniczką urodzoną w 1878 roku. Od 1903 do 1914 roku wygrała londyński turniej siedem razy. Przy pierwszym i ostatnim zwycięstwie pokonała w finale tę samą zawodniczkę - Ethel Larcombe. Jej rekord siedmiu zwycięstw utrzymywał się przez ponad 20 lat. Prócz triumfów w Wimbledonie, jest złotą medalistką igrzysk olimpijskich w 1908 roku w Londynie. W 1938 roku zakończyła karierę i została trenerką tenisa. Słynęła z gry w głębi kortu i regularności.

Steffi Graf jest trzecią obok Williams i Chambers zawodniczką, która zdobyła siedem tytułów na Wimbledonie. Niemiecka tenisistka występowała na światowych kortach w latach 1982-1999. Łącznie wygrywała turnieje wielkoszlemowe 22 razy. Prócz siedmiu triumfów w Londynie, sześć razy okazała się najlepsza na Roland Garros, pięciokrotnie zwyciężała w US Open, a na Australian Open cztery edycje padły jej łupem.

Słynęła ze skutecznego uderzenia forhendowego. W roku 1987 była absolutną dominatorką, przegrywając zaledwie dwa z siedemdziesięciu sześciu meczów. Kolejne lata również były usłane sukcesami. Sportową karierę zakończyła w 1999 roku. Znajdowała się wówczas na trzecim miejscu w światowym rankingu.

5 czerwca obecnego roku niemiecka tenisistka obchodziła 35. rocznicę wygrania swojego pierwszego wielkoszlemowego turnieju. Miała 17 lat i pokonała Martinę Navratilovą.

"Bal meczowy, wręczenie nagród, konferencja prasowa, wszyscy ludzie - pośpiech. Wieczorem, kiedy wyszliśmy coś zjeść (rodzina, mój trener Paweł, dwóch przyjaciół), po raz pierwszy wzięłam głęboki oddech. Byliśmy w restauracji 121. Zabawne, mój finał trwał dokładnie 121 minut" - pisała w felietonie dla "Bild am Sonntag". "Z jednej strony cieszyłam się, że wygrałam, z drugiej przepraszałam za to" - dodała.

Po przegranej w pierwszej rundzie Serena Williams nie poprawi swojego wyniku i nie przesunie się na drugie miejsce w klasyfikacji zwyciężczyń turnieju. Nie zdobędzie 24. tytułu wielkoszlemowego. Następnym celem Amerykanki jest rozpoczynający się za dwa miesiące US Open. Wierzy, że zaprezentuje się tam z dobrej strony. 

- Kiedy jesteś u siebie, w Nowym Jorku, na US Open, gdzie zdobyłam swój pierwszy tytuł wielkoszlemowy, to zawsze coś wyjątkowego. Pierwszy raz zawsze jest wyjątkowy. To daje mi mnóstwo motywacji do tego, żeby się rozwijać i zagrać u siebie - przyznała w rozmowie z Eurosportem.

Czytaj także:
Zagraniczne media o tym, co zrobiła Serena Williams
Sensacyjna porażka Sereny. Zobacz, co zrobili kibice

ZOBACZ WIDEO: Pudzianowski pokazał swoje czerwone Porsche. Uśmiejesz się do łez
 
Oglądaj mecze WTA Tour z udziałem Igi Świątek, Magdy Linette i innych topowych zawodniczek w serwisie CANAL+ online. (link sponsorowany)

< Przejdź na wp.pl