WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Bartłomiej Kowalski na prowadzeniu

Żużel. Kowalski chciał wykorzystać ostatnią szansę. Wiedział, że jedzie nie tylko o puchar

Konrad Cinkowski

Zwycięstwo w finale Srebrnego Kasku jest dla Bartłomieja Kowalskiego największym sukcesem w dotychczasowej karierze. Tarnowianin wierzy, że teraz uda mu się równie skutecznie zaprezentować na arenie międzynarodowej.

Bartłomiej Kowalski uchodził za jednego z faworytów Srebrnego Kasku, bo nie licząc duetu gospodarzy, był zawodnikiem, który zdecydowanie najlepiej zna częstochowski owal. I to było widać w poniedziałkowe popołudnie, kiedy to wygrywał w pewnym stylu i z bardzo dobrymi czasami.

- Zawsze te kąty i geometria z tyłu głowy jest, a ja tutaj wiele kółek zrobiłem - powiedział Kowalski w rozmowie z WP SportoweFakty.

Tego dnia byli go w stanie pokonać tylko Kacper Pludra i trochę nieoczekiwanie Kacper Grzelak.

ZOBACZ WIDEO: Zawodnik Betard Sparty "gwiazdorzy"? "Ludzie nie rozumieją, że to narzędzia marketingowe" 

- Jestem bardzo szczęśliwy, bo nie ukrywam, że przyjechałem tutaj właśnie z nastawieniem na wygraną. Chciałem wykorzystać swoją ostatnią szansę na to trofeum i udało mi się to zrealizować. Fajnym dla mnie akcentem jest też to, że uczyniłem to właśnie na częstochowskim torze - dodał.

Zawodnicy rywalizowali w poniedziałek nie tylko o efektowne nagrody, ale i również o awans do eliminacji do Indywidualnych Mistrzostw Świata. - Wiedziałem, że dwa pierwsze miejsca dają przepustkę do eliminacji do SGP2. W ubiegłym roku nie było mi to dane, więc w tym roku chciałem sobie samemu wywalczyć awans do tych rozgrywek. A teraz będę pracował, by walczyć o najwyższe cele - skomentował Kowalski.

Junior Betard Sparty Wrocław ma za sobą dwa dosyć sinusoidalne występy w PGE Ekstralidze. W Lublinie wywalczył tylko 2 punkty, z kolei kilka dni później na własnym torze przeciwko Tauron Włókniarzowi Częstochowa 6 "oczek" z bonusem. Obie zdobycze były ważne w kontekście zwycięstw Sparty nad rywalami.

- Fajnie, że mogę być ważniejszą częścią drużyny w takich trudnych meczach, jak ten z Tauron Włókniarzem. W Lublinie całkowicie nie trafiliśmy z ustawieniami sprzętu, gdzie było iście betonowo. Ten tor był dobrze przygotowany, ale był maksymalnie zbity. Nic nie zagrało tak, jakbym oczekiwał - powiedział Bartłomiej Kowalski.

13 maja będziemy świadkami drugiej rundy Indywidualnych Mistrzostw Świata na żużlu. Po inauguracji w Gorican tym razem najlepsi zawodnicy globu spotkają się w stolicy naszego kraju. Kowalski tego dnia założy plastron z numerem siedemnastym.

- Miałem już dwukrotnie okazję bycia rezerwowym na Grand Prix, ale teraz będzie to dla mnie coś nowego, bo na PGE Narodowym w Warszawie. Jestem bardzo podekscytowany, że zostałem wzięty pod uwagę. Może uda się wyjechać na tor, chociaż nie życzę źle żadnemu z kolegów - zakończył.

Czytaj także:
Uciszył niedowiarków. Maksym Drabik odpowiedzi udziela na torze
Cieślak nie ma wątpliwości. To nie tor w Krośnie jest problemem Pedersena
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl