Żużel. Uciszył niedowiarków. Maksym Drabik odpowiedzi udziela na torze

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Maksym Drabik
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Maksym Drabik

- Ja wolę milczeć - takimi słowami swój ostatni wywiad zakończył Maksym Drabik w Magazynie PGE Ekstraligi na WP SportoweFakty. Zawodnik nie udziela się w mediach, za to błyszczy na torze. W niedzielę we Wrocławiu dał popis swojej jazdy.

To był fantastyczny występ Maksyma Drabika na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu. Choć jego zespół Tauron Włókniarz Częstochowa przegrał minimalnie (44:46), to naszym zdaniem Drabik zapracował sobie na miano bohatera weekendu. Wyśmienicie odczytywał linie jazdy na dobrze sobie znanym wrocławskim owalu i przodował nad miejscowymi liderami. To, jak poradził sobie choćby z Artiomem Łagutą, było godne podziwu. Mistrz świata z 2021 roku dwoił się i troił, a i tak Drabik za każdym razem wyczuwał jego zamiary i intencje.

Łącznie zawodnik Włókniarza sięgnął po 13 punktów i bonus w pięciu startach. Był niekwestionowanym liderem Lwów, osiągał najlepsze czasy i zabrakło naprawdę niewiele, by głównie dzięki niemu częstochowianie z piekielnie wymagającego terenu wywieźli punkty do tabeli. Tym niemniej tak niska porażka stawia ich w korzystnej sytuacji w kontekście rewanżu i ewentualnej walki o bonus.

A tyle było obaw o formę Maksyma Drabika, który miał słabszą końcówkę zeszłego sezonu, choć akurat w finale rozgrywek spisał się bardzo dobrze i walnie przyczynił się do mistrzowskiego tytułu Platinum Motoru Lublin. Ileż to było też spekulacji, że obecność Drabika negatywnie odbije się na atmosferze w zespole. Wszystko dlatego, że kamery Canal+ raz nagrały jego brak obecności na drużynowej naradzie czy gdy przekazano, że odmówił on startu bieg po biegu.

ZOBACZ WIDEO Maksym Drabik: Ja wolę milczeć. Cała rozmowa z zawodnikiem Włókniarza!

Kolejny powód, to brak otwartości na media i serwisy społecznościowe przez zawodnika. Gdy już Maksym Drabik udziela wywiadu, czyni to w sposób dość specyficzny. Używa wyrazów, których próżno spodziewać się w codziennej mowie. Dość szybko można się jednak w tym połapać, że żużlowiec robi to celowo i tylko kreuje taki swój wizerunek.

Na pytanie Marcina Musiała w naszym Magazynie PGE Ekstraligi, o czym chciałby porozmawiać, Drabik odparł krótko: - O niczym. Ja wolę milczeć (patrz wideo powyżej).

Była to ostatnia wypowiedź, jakiej publicznie udzielił zawodnik. Od tamtego czasu nie bierze udziału w konferencjach prasowych, nie pojawia się też w Ekstraliga Media Center po spotkaniach, a na przedsezonowym press day jedynie zapozował do kilku zdjęć. Gdyby jednak ktoś chciał zapytać go o dyspozycję, on odpowiedzi udziela wynikami na torze.

Od początku rozgrywek Maksym Drabik to najbardziej równo jeżdżący zawodnik Włókniarza. Nie notuje wielkich wpadek, spełnia oczekiwania, a średnia biegowa 2,143 (druga w zespole) najlepiej o tym świadczy. Poza tym, a w tym przypadku to chyba najważniejsze, z obserwacji wynika, że Drabik wcale nie jest takim zamkniętym w sobie facetem na jakiego wykreował się poprzez zachowanie przed kamerami.

Artiom Łaguta (kask czerwony) musiał w niedzielę uznać wyższość Maksyma Drabika (żółty)
Artiom Łaguta (kask czerwony) musiał w niedzielę uznać wyższość Maksyma Drabika (żółty)

Gdy te gasną, albo nie są bezpośrednio skierowane na niego, można dostrzec jak jest żywo zainteresowany życiem drużyny. Udziela się podczas narad, uśmiecha, żartuje, podpowiada kolegom i wchodzi w interakcje z kibicami. Dużo dyskutuje z Jakubem Miśkowiakiem, na jego wskazówki mogą liczyć także juniorzy, ma też dobre relacje z Mikkelem Michelsenem. To właśnie on wystąpił w roli mediatora, gdy podczas meczu z ebut.pl Stalą Gorzów wspomniany Michelsen pokłócił się z Leonem Madsenem.

We Włókniarzu z Drabika są zadowoleni, a jeżeli jego jazda ma wyglądać tak dalej, to i my nie mamy nic przeciwko, bo oglądanie zawodnika w takiej dyspozycji, jak to miało miejsce we Wrocławiu, to dla postronnego widza czysta przyjemność.

Czytaj również:
- Wrocławska Hydra ma nad czym pracować
- Pawlicki był wściekły na decyzję sędziego!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty