Tegoroczne występy Bartłomieja Kowalskiego w PGE Ekstralidze przypominają nieco jazdę kolejką górską. Żużlowiec Betard Sparty Wrocław rozpoczął zmagania udanie, bo od ośmiu punktów na własnym torze. Taki sam rezultat, ale z trzema bonusami zapisał w kolejnej domowej konfrontacji.
Nie wiedzie mu się jednak na wyjazdach. W nich zdobył dotychczas zaledwie dwa punkty, a jeden z nich to efekt defektu klubowego partnera.
- Chciałbym, żeby ten wynik był inny. Podczas przerw analizujemy, szukamy dobrych ustawień, wymieniamy się poglądami. Rozmawiamy ze sobą, jesteśmy drużyną. Działamy razem, ale nie zawsze to wychodzi - powiedział dla ekstraliga.pl.
ZOBACZ WIDEO: Bardzo trudny kalendarz Fogo Unii. Czy leszczynian czeka seria porażek?
Dobre wyniki w meczach domowych sprawiają, że Kowalski nie może narzekać na brak startów. Słaba dyspozycja na wyjazdach sprawia jednak, że nie jeździ on wszystkich progamowych wyścigów. W Częstochowie otrzymał tylko trzy szanse, a w Toruniu dwie.
- Teoretycznie, według planu, powinienem jechać cztery biegi. To jest ta różnica, jeżeli chodzi o starty z pozycji juniorskiej. Jednak nie zawsze tak jest. Kiedy jestem w gazie, to mam cztery, albo i pięć biegów. Jeżeli czegoś brakuje, nie punktuje, to wiadomo, jestem zmieniany. Jedziemy dla dobra drużyny i uważam, że to jest potrzebne, bo tutaj nie ma zabawy - dodał.
Czytaj także:
1. Zmarzlik kontynuuje serię świetnych wyników w Częstochowie
2. Byli pewni swojego toru. "Nie bardzo chcieli jechać na próbę"