Opłacalna jazda przy krawężniku - komentarze po półfinale Złotego Kasku w Ostrowie Wlkp.

Dawid Bilski

Niektórzy zawodnicy ostrowskiego półfinału Złotego Kasku dobrze spasowali się od pierwszego biegu. Inni rozgryźli swój sprzęt i ostrowski tor dopiero na ostatnie gonitwy.

Krzysztof Buczkowski (Polonia Bydgoszcz): Awans rodził się w bólach. Nie mogłem się spasować na starcie. Na trasie ciężko było o wyprzedzanie. W większości biegów o wynikach decydował start i rozegranie pierwszego łuku. Całe szczęście udało się znaleźć to, czego szukałem na dwa ostatnie biegi.

Piotr Pawlicki (Unia Leszno):
Przyjechałem do Ostrowa razem z bratem po jeden cel - awans. Nie było zawodników, którzy odpuszczali. Ja jestem zadowolony z tego, że znalazłem się w pierwszej trójce. Na ostrowskim torze opłacała się jazda przy krawężniku, który mocno niósł. Od małego byłem uczony takiej jazdy i to wykorzystywałem.  

Tobiasz Musielak (Unia Leszno): 7 punktów, całkiem przyzwoity wynik. Zawaliłem kompletnie swój pierwszy bieg. Za bardzo mnie dźwignęło na starcie i rywale jadący z zewnętrznych pół zamknęli mnie przy krawężniku. Na trasie już nie mogłem nic zrobić. W czwartym biegu moim zdaniem przyjechałem przed Piotrkiem Pawlickim. Sędzia podjął inną decyzję i muszę ją uszanować.

Jakub Jamróg (Tauron Azoty Tarnów): Jestem bardzo zadowolony ze swojego występu. Szkoda trochę pierwszego biegu, gdzie zdefektował mi motocykl na pierwszej pozycji. Byłem dobrze dopasowany do ostrowskiego toru. Liczył się bardzo start i muszę przyznać, że w tym elemencie było dobrze w moim wykonaniu. Cieszę się, że z każdym biegiem ta jazda była bardziej płynna, był progres. Szkoda trochę tego pierwszego motoru. Teraz czeka go stół operacyjny u pana Sławka. Trzeba go przygotować na mecz ligowy i myślę, że będzie dobrze.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl