Boniek za GP na "Narodowym", a przeciw ograniczeniom finansowym w polskim żużlu

Aleks Jovičić

Zbigniew Boniek to wieloletni sympatyk sportu żużlowego. Nie zabrakło go również na debacie "Miejsce żużla na sportowej mapie Polski - jego szanse i perspektywy" w warszawskim Biznes Centre Club.

Od jakiegoś czasu wiele mówi się o pomyśle organizacji zawodów cyklu Grand Prix na Stadionie Narodowym. Z całą pewnością byłaby to dobra promocja dyscypliny, co mogłoby poszerzyć krąg zainteresowanych "czarnym sportem". Zwolennikiem tej idei jest również niedawno wybrany prezes PZPN. - Pomysł sam w sobie jest bardzo ciekawy. Do organizacji jakiejkolwiek międzynarodowej imprezy musimy mieć dobrych, polskich zawodników. Jeżeli jest Tomasz Gollob, Jarek Hampel, jakiś młody zawodnik, i mają szansę wygrać, to wtedy budzi to emocje. Na pewno jeżeli nasi zawodnicy mają zająć siódme, ósme czy dziewiąte miejsce. Mi się ten pomysł podoba - mówi Zbigniew Boniek.

Zarobki zawodników w polskich ligach żużlowych stale rosną. Z każdym rokiem bite są nowe rekordy. Jednak według Bońka nie jest niczym dziwnym, że płace nad Wisłą znacznie przewyższają chociażby te w Wielkiej Brytanii. - Żeby porównywać się do ligi angielskiej trzeba znać całą tamtejszą specyfikę. W Anglii odkąd ze względu na ochronę środowiska zaczęto wyrzucać żużel na obrzeża miast ten sport strasznie ucierpiał. Tam jest jeden gospodarz, właściciel i musi o wszystko dbać. U nas wygląda to zupełnie inaczej, większość stowarzyszeń nie ma odpowiedzialności za pewne rzeczy. Mamy ligę bardzo dużą, natomiast w Wielkiej Brytanii nie ma czegoś takiego, że ktoś bierze pieniądze za jakieś prawa do marketingu czy wizerunku. Tam wydaje się, że jest biedniej, a to po prostu ma się kalkulować. U nas często jest tak, że bardziej niż zyski liczą się wygrane. Zostańmy przy naszej rzeczywistości, bo ona jest wspaniała. W Anglii takich obiektów jak u nas w ogóle nie ma. Czasami jak człowiek jedzie przez Polskę, widzi piękne stadiony, a to jest bardzo przyjemne.

Legenda polskiej piłki nożnej jest przeciwnikiem jakichkolwiek ograniczeń finansowych, gdyż te jego zdaniem nie mają sensu, biorąc pod uwagę to, co robią prezesi klubów. Mimo to Boniek zaznacza, że żużel, by przetrwać musi być wyrównaną dyscypliną. - Moje zdanie jest takie, że gdy rynek jest całkowicie wolny i wygrywa najbogatszy, to jest to bardzo niebezpieczne. Był taki okres w polskim żużlu, że przychodzili najbogatsi i wygrywali. Zdarzało się, że pomiędzy wyścigami właściciele klubów pokazywali plik pieniędzy i mówili ile zawodnik dostanie jak wygra, a ile jak przegra. Mógłby to potwierdzić kolega Dobrucki, mój dobry znajomy. Zmieniły się czasy i system zarządzania klubem. Uważam, że żużel ma wartość tylko wtedy, gdy daje wszystkim równe szanse. Czasy, kiedy była mocna Polonia Bydgoszcz z braćmi Gollobami i Piotrem Protasiewiczem oraz wyrównana Polonia Piła to były najlepsze rozgrywki w historii polskiego żużla. Teraz Azoty Tauron Tarnów wygrywały u siebie łatwo ze wszystkimi. Jako kibic mogę powiedzieć, że najlepsze będzie zrobienie czegoś, by te zawody były wyrównane. Żużel to jedyny sport, który działa na trzy zmysły: wzroku, słuchu i węchu. Nie ma drugiego takiego sportu. Co prawda prezes Witkowski problemy słuchu wykluczył nam poprzez tłumiki (śmiech). Nie chciejmy tego sportu za bardzo zmieniać. Limit zarobków dla zawodników przy naszej mentalności jest stratą czasu. Każdy prezes, by osiągnąć sukces jest w stanie znaleźć jakiekolwiek wyjście z sytuacji, by obejść regulamin - ocenił prezes PZPN.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl