Transfery: Kluby I ligi mają z kogo wybierać. Będzie ciekawy okres transferowy?

Jarosław Galewski

Po zmniejszeniu ENEA Ekstraligi do ośmiu zespołów może nas czekać ciekawy okres transferowy w pierwszej lidze. Wiele wskazuje na to, że kluby będą miały z czego wybierać.

Po tym, jak poznaliśmy najważniejsze decyzje dotyczące regulaminu przyszłorocznych rozgrywek, kluby mogą powoli kompletować składy na nowy sezon. Kibice najbardziej emocjonować będą się z pewnością transferami klubów ekstraligowych, ale nie oznacza to wcale, że nudno będzie w I lidze. Po pierwsze, wiadomo już, że w przyszłym roku w najwyższej klasie rozgrywkowej nie będzie obowiązywać KSM. To sprawi, że kluby będą mieć znacznie mniej ograniczeń przy budowaniu składów i nie będą już musiały szukać zawodników z KSM 2,50, żeby zmieścić się w górnym limicie. Poza tym, decyzja o zmniejszeniu Ekstraligi do ośmiu drużyn powoduje, że będzie w niej znacznie mniej miejsc pracy. Część żużlowców będzie musiała w związku z tym poszukać zatrudnienia w I lidze.

- Przy braku KSM sytuacja stanie się bardziej naturalna. Zawodnicy, którzy są najlepsi, będą startować w Ekstralidze. Gorsi, którzy nie znajdą miejsca w najwyższej klasie rozgrywkowej, będą startować w I lidze. Żużlowców bardzo dobrych na Ekstraligę będzie całkiem sporo. Wielu z nich nie znajdzie tam miejsca, mimo że poziomem odpowiadają tym rozgrywkom. Mogą być zmuszeni do startów w I lidze. W Ekstralidze jest tylko osiem zespołów i jak przyjrzymy się szkieletom poszczególnych zespołów, to większość ekip ma już trzon drużyny skonstruowany - przewiduje Krzysztof Cegielski.

Część zawodników, których kluby spadły z ENEA Ekstraligi, nie będzie mieć problemu ze znalezieniem nowego pracodawcy w najlepszej lidze świata. Nicki Pedersen, Grzegorz Walasek, Greg Hancock, Matej Zagar już teraz negocjują z kilkoma klubami ekstraligowymi. Duże szanse na angaż w najwyższej klasie rozgrywkowej mają także tacy żużlowcy jak Sebastian Ułamek czy Krzysztof Buczkowski (jednym i drugim interesuje się Dospel Włókniarz Częstochowa). Jest jednak cała grupa żużlowców, którzy startowali w minionym sezonie w Ekstralidze. Jedni osiągali lepsze wyniki, inni zdecydowani zawodzili. Teraz mogą być zmuszeni do jazdy w niższej klasie rozgrywkowej. Lista takich zawodników jest całkiem długa. - Tacy zawodnicy jak Pedersen, Walasek czy Hancock, jeśli będą chcieli, to na pewno znajdą miejsce w Ekstralidze. Ich angaż spowoduje jednak, że wypchną oni z klubów żużlowców nieco gorszych, ale niekoniecznie takich, którzy są za słabi na Ekstraligę. Oni mogą stać się potencjalnymi celami dla klubów pierwszoligowych - ocenia Krzysztof Cegielski.

O interesujących transferach, do których może dojść w Ekstralidze, pisaliśmy przed kilkoma dniami. Ich lista nie jest tak długa jak w ubiegłym sezonie, kiedy barwy klubowe zmieniali najlepsi żużlowcy. Paradoksalnie zniesienie KSM, które powoduje brak jakichkolwiek ograniczeń, może zmniejszyć zamieszanie na rynku transferowym. Gdyby bowiem KSM został utrzymany, to kilku żużlowców wysokiej klasy musiałby opuścić swoje zespoły. Teraz należy jednak spodziewać się, że większość będzie chciała utrzymać szkielet składu i wzmocnić się tymi, którzy z Ekstraligi spadli. Jej zmniejszenie, w połączeniu z dużym zainteresowaniem takimi żużlowcami jak Hancock, Zagar, Pedersen, Walasek czy Buczkowski spowoduje, że wiele może wydarzyć się w I lidze. Kluby startujące w tej klasie rozgrywkowej będą miały naprawdę duży wybór.

[nextpage]

Pytań jest jednak w dalszym ciągu wiele i trudno przewidzieć, kto będzie dyktować warunki na rynku transferowym w I lidze. Sytuacja wielu zespołów, zwłaszcza tych, które spadły z ENEA Ekstraligi, jest niepewna. Problemów finansowych nie mają w zasadzie tylko w Rzeszowie, gdzie czekają już na oferty od zawodników. PGE Marma Rzeszów ma niewielkie szanse, żeby utrzymać liderów w osobach Pedersena i Walaska, ale to spadkowicz z najpewniejszą sytuacją finansową. Najtrudniej wygląda położenie Lechmy Startu Gniezno, chociaż już teraz w tym klubie mówi się o przedłużeniu umów z żużlowcami, którzy gwarantują pokaźne zdobycze punktowe na pierwszoligowych torach. - Nie jest tajemnicą, że przynajmniej trójka zawodników z tegorocznego składu, a wliczając w to juniorów nawet szersze grono, chciałaby z nami pozostać, a my chcielibyśmy dalej kontynuować tę współpracę. Mam tutaj na myśli przede wszystkim kapitana, Bjarne Pedersena, Antonio Lindbaecka i być może Sebastiana Ułamka. Z juniorów wymienię tego, który rysuje się nam jako numer jeden w tej formacji w najbliższej przyszłości, czyli Adriana Gałę - mówił urzędujący jeszcze do niedawna prezes Arkadiusz Rusiecki.

Kolorowo nie jest w Bydgoszczy, ale ten klub od lat może liczyć na znaczące wsparcie ze strony miasta. Kolejnej próby walki o Ekstraligę należy spodziewać się w Grudziądzu, gdzie przedłużono już kontrakty z Norbertem Kościuchem i Andriejem Karpowem. Duże apetyty mają także w Lublinie. - Pierwsza czwórka na sezon 2014 to minimum, wiemy jakich będziemy mieli przeciwników, chcemy z nimi mocno powalczyć, po to były te wszystkie działania w sezonie 2013, abyśmy w zdrowej sytuacji mogli rywalizować w kolejnym sezonie jak równy z równym, a więc zrobimy wszystko, aby osiągnąć jak najwyższy cel w następnym roku - mówi prezes tego klubu Dariusz Sprawka.

Jeżeli założymy, że po spadku z Ekstraligi pozbierają się PGE Marma Rzeszów, Polonia Bydgoszcz i Lechma Start Gniezno, a do walki o awans włączyć będą chciały się kluby z Grudziądza i Lublina, to za rok możemy mieć najciekawszy od lat sezon w I lidze, a tej zimy niezwykle interesujący okres transferowy. Najpierw jednak kluby muszą przebrnąć przez proces licencyjny. Niektórzy twierdzą, że jego waga zostanie teraz jeszcze bardziej rozmyta, po tym jak wprowadzono licencje nadzorowane. - Część klubów, które spadły z Ekstraligi, mogą mieć problem, żeby się pozbierać. Na tym mogą skorzystać kluby I ligi, które mają stabilną sytuację finansową. Tak może być z GKM-em Grudziądz, Orłem Łódź czy zespołem z Lublina. Już w tym roku pierwsza liga była ciekawa. Mówili o tym zresztą przedstawiciele klubów. Za rok, biorąc pod uwagę wszystkie wspomniane okoliczności związane z kształtem Ekstraligi, może być równie ciekawie, albo jeszcze ciekawiej - zauważa Krzysztof Cegielski.

W pierwsze lidze nie brakuje również klubów, które mogą pokusić się o sprawienie niespodzianki. Od lat własnym torem straszy Lokomotiv Daugavpils, choć zakończony sezon pokazał, że nie jest to już taki atut jak we wcześniejszych rozgrywkach. Ciekawy i waleczny skład potrafi zbudować Orzeł Łódź. Warto również podkreślić duże ambicje beniaminka z Rybnika. - Naszym celem jest wejście do pierwszej czwórki i walka o awans. Nie podchodzimy jednak do tego w ten sposób, że jeśli nie uda nam się tego zrealizować w najbliższym roku, to świat się zawali. Chcielibyśmy, by w ciągu dwóch sezonów awans do Ekstraligi stał się możliwy - zapowiada Krzysztof Mrozek. Nieoficjalnie mówi się, że rybniczanie prowadzą rozmowy z takimi żużlowcami jak Fredrik Lindgren czy Antonio Lindbaeck. Prezes klubu zapowiada również, że sytuacja finansowa jest stabilna i jego ekipa nie będzie mieć najmniejszych problemów z uzyskaniem licencji. Jak więc widać, klubów z ambicjami nie brakuje. Kto najlepiej rozegra okres transferowy i będzie mieć największą szansę na awans? Zachęcamy do dyskusji w komentarzach.

Czy w przyszłym sezonie PGE Marma będzie głównym kandydatem do awansu?

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl