Jak Komarnicki prezesem ponownie był - żużlowe Prima Aprillis
W żużlu, w którym byliśmy świadkami wielu absurdów, 1 kwietnia mógł przejść niezauważony. Żarty z udziałem Władysława Komarnickiego i Emila Sajfutdinowa podniosły jednak ciśnienie niejednemu kibicowi.
"Czy to Prima Aprillis?" - takie pytanie zadawaliśmy sobie parokrotnie w trakcie poprzedniego sezonu. Było tak choćby podczas pamiętnego finału Enea Ekstraligi, gdy bramy zielonogórskiego stadionu opuszczali zawodnicy Unibaksu Toruń. O żarcie mówiono też w kontekście zakazu FIM czy braku homologacji w sprawie tłumika Leszka Demskiego.
Bojkotu Prima Aprillis ze strony żużlowego środowiska jednak nie było. Kibice, którzy przed południem gościli na SportoweFakty.pl, mogli przeczytać wiadomość o sensacyjnym powrocie na stanowisko prezesa gorzowskiej Stali Władysława Komarnickiego. Choć większość czytelników spojrzała na "feralną datę", niektórym - co sami przyznają - skoczyło wyraźnie ciśnienie.
Tymczasem to, że primaaprilisowe żarty nie są wcale domeną dziennikarzy, udowodnił natomiast Emil Sajfutdinow.
We wtorek przez kilka godzin znaliśmy nie tylko nowego kadrowicza drużyny Marka Cieślaka, ale i organizatora ostatniej rundy SEC. Przedstawiciel One Sport, Jan Konikiewicz, ogłosił bowiem za pośrednictwem Facebooka, że zawody o Indywidualne Mistrzostwo Europy zawitają we wrześniu do Gdańska.
Jak pokazały wydarzenia z ostatniego sezonu, kolejny dzień z "Prima Aprillis" może nastąpić szybciej niż się spodziewamy. Jedno nie ulega wątpliwości: widok Sajfutdinowa, wygrywającego w polskich barwach ostatnią rundę SEC w Gdańsku, pozostanie w sferze marzeń.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Oglądaj TAURON SEC tylko w TVP Sport