Sławomir Drabik: Maksym musi sam wyciągać wnioski

Mateusz Makuch

Bieżący sezon jest pierwszym poważnym w karierze Maksyma Drabika. Dotychczas młodzieżowiec Włókniarza nie miał okazji zadebiutować w barwach swojego macierzystego klubu.

Syn dwukrotnego Indywidualnego Mistrza Polski Sławomira Drabika, najwięcej w tym sezonie występował w pierwszoligowym Orle Łódź. W tym zespole startuje jako tzw. gość. Niedawno rozpoczęto natomiast rozgrywki Ligi Juniorów, gdzie rywalizują młodzieżowcy drużyn ekstraligowych. Wydaje się, że dla juniora Lwów to świetna okazja do sprawdzania się z solidnymi rówieśnikami. Maksyma Drabika w ekipie KantorOnline Viperprint Włókniarza jednak zabrakło, ale niewykluczone, że pojawi się on w kolejnych rundach. - Włókniarz posiada kilku juniorów i ma swój pomysł na ich starty. Jak ktoś zadzwoni, to my się dopasujemy i nie ma żadnego problemu. Jeśli jednak takiego telefonu nie ma, to znaczy, że nie jedziemy i to jest proste - wyjaśnił ojciec 16-letniego Maksyma, wspomniany Sławomir.

- Młodemu jazdy brakuje. Im będzie miał więcej startów, tym lepiej. W tej chwili jest na takim etapie, że musi się jak najwięcej ruszać. W niedzielę byliśmy na trzygodzinnym treningu we Wrocławiu. Był to porządny trening, a tego "Maks" potrzebuje - dodał Drabik senior.

W Maksymie Drabiku zwłaszcza częstochowscy kibice upatrują solidnego zawodnika. Jak na razie to melodia przyszłości, bowiem przed synem utytułowanego żużlowca jeszcze sporo pracy. Ojciec i osobisty trener 16-latka dzieli się uwagami po kilku miesiącach jego startów na żużlu. - To są dopiero jego początki. U progu kariery brakuje cwaniactwa na torze, czyli po prostu doświadczenia. To jednak samo musi przyjść i wejść w nawyk. Porównam to do wejścia w łuk. Jeśli dobrze w niego wjedziesz to dobrze wyjedziesz, a gdy popełnisz błąd na wstępie to potem są tego konsekwencje. Tak działa speedway. Syn jest już na takim etapie, że sam musi wyciągać wnioski i podejmować decyzje. Dotyczy to na przykład przełożeń w motocyklu. Musi się nauczyć, że skoro coś nie zagrało, popełniłem błąd to nie mogę tego powtórzyć - powiedział Sławomir Drabik.

Sławomir Drabik uważa, że jego syn potrzebuje dużej ilości startów, by prawidłowo się rozwijać
Startując na zapleczu ENEA Ekstraligi w Orle Łódź Maksym Drabik już kilkukrotnie udowadniał, że drzemie w nim spory potencjał. W obliczu słabszej dyspozycji w najwyższej klasie rozgrywkowej dotychczas tam startujących młodzieżowców częstochowskiego Włókniarza, można spekulować o jego debiucie w Ekstralidze. - Chcieć można, ale przede wszystkim trzeba być na to przygotowanym. Pierwsza liga nie jest słaba, bo startują w niej ludzie, którzy jeździli w Ekstralidze, czy nawet Grand Prix. W związku z tym w pierwszej lidze też się trudno punkty zdobywa. W Ekstralidze natomiast nie ma miejsca na niedociągnięcia. Należy być najeżdżonym i przygotowanym sprzętowo. Każdego stać na zwycięstwo z każdym. Tak było i tak będzie. Tego nikt nie zmieni - skomentował "Slammer".

Jak zatem wygląda kwestia zaplecza sprzętowego w teamie Drabików? Ojciec "Torresa" jest usatysfakcjonowany tym, czym dysponują. - Przyznam szczerze, że ze sprzętem nie jest najgorzej. Mamy takiego gościa, który nam super pomaga. Myślę, że mogę powiedzieć, że chodzi o Ireneusza Winiarskiego. Jego pomoc jest bardzo duża. Motocykle chodzą i jest nieźle. Powtórzę się, że Maksym najbardziej potrzebuje obecnie jazdy. Za mało jest treningów, czy meczów, a jakieś dodatkowej ligi nie mamy. Ściganie i jeszcze raz ściganie. Swoją drogą trening treningiem, ale to jednak podczas zawodów człowiek najwięcej się uczy. Zawsze tak było - oznajmił nasz rozmówca.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl