21-latek miał zarabiać miliony. Dzisiaj jeździ... ciągnikiem

Materiały prasowe / Marcus Birkemose w pracy przy układaniu boiska
Materiały prasowe / Marcus Birkemose w pracy przy układaniu boiska

Fatalne decyzje spowodowały, że zdolny Duńczyk zamiast zachwycać fanów na meczach, musi zarabiać na życie w Polsce, układając sztuczne boiska i tartanowe bieżnie. Przez uzależnienie od narkotyków stracił najlepsze lata kariery i duże pieniądze.

W tym artykule dowiesz się o:

Jeszcze w 2019 roku wydawało się, że Marcus Birkemose pójdzie śladami największych żużlowców w historii Danii. Zawodnik zachwycał na żużlowych torach już jako 16-latek, a zaledwie kilka tygodni po swoim debiucie zdobył brązowy medal mistrzostw Danii juniorów. Zawodnik zachwycał znakomitą techniką i odwagą, więc natychmiast został dostrzeżony przez szefów ebut.pl Stali Gorzów, którzy zaproponowali mu pięcioletni kontrakt i miejsce w pierwszym składzie drużyny.

Duńczyk zdołał jeszcze zostać indywidualnym mistrzem Europy juniorów, wywalczył także dwa srebrne medale drużynowych mistrzostw świata juniorów z reprezentacją Danii, a chwilę później karierę zastopowało mu... uzależnienie od narkotyków. Coraz częściej pojawiały się informację o tym, że na treningach i zawodach pojawia się pod wpływem marihuany. Ostatecznie w 2021 roku agencja antydopingowa wykryła w jego organizmie wysokie stężenie haszyszu.

Zawodnik bronił się, że nie stosował zakazanych substancji przed zawodami, a wysokie stężenie to wynik uzależnienia od narkotyku. Birkemose przyznał wtedy, że palił haszysz trzy dni przed kontrolą. Śledczy nie uwierzyli w jego tłumaczenia, a wynik uznano za zbyt wysoki, by faktycznie było to możliwe. Ostatecznie zawodnika zawieszono na dwa lata.

ZOBACZ WIDEO: Patryk Dudek w lepszej formie niż przed rokiem. "To będzie kolejny temat do rozmów"

Dopiero to podziałało na niego uspokajająco. Duńczyk postanowił porzucić swoje środowisko w Danii i na czas zawieszenia przeprowadził się do Polski. Teraz okazuje się, że podjął się pracy u jednego ze swoich sponsorów. Zamiast jednak zarabiać miliony na torach żużlowych, dziś musi wyciskać z siebie siódme poty na placach budowy.

- Nie ma szans, bym drugi raz popełnił takie błędy w swoim życiu. Już wiem, że po prostu nie da się tak żyć. Nie ma przy tym znaczenia, czy chcę się być żużlowcem, czy po prostu normalnie funkcjonować. W każdym przypadku mój poprzedni tryb życia jest niewskazany. Dzisiaj jestem już zupełnie inną osobą. Ta sytuacja wiele mnie nauczyła, zmieniłem się. Obecnie żyję zupełnie inaczej - twierdzi Birkemose.

Koledzy z pracy chwalą Marcusa Birkemose za pracowitość i pozytywne nastawienie do życia
Koledzy z pracy chwalą Marcusa Birkemose za pracowitość i pozytywne nastawienie do życia

Lekarstwem ma okazać się dla niego regularna praca i opuszczenie rodzinnego miasta.

- Odciąłem się od złego towarzystwa, z którym poprzednio spędzałem sporo czasu. Mieszkam z dziewczyną i nie mam już kontaktu z tamtymi ludźmi. Z narkotykami nie mam już nic wspólnego. Mam wrażenie, że wszystko w moim życiu wraca na odpowiednie tory. Oczywiście to nie jest przyjemne uczucie, że nie mogę robić tego, co kocham. Teraz musi mi jednak wystarczyć praca w firmie przyjaciela z Polski, a dopiero później będę mógł myśleć o powrocie na tor. Codziennie zaczynam pracę bardzo wcześnie i pracuję przy budowie szkolnych boisk, kortów tenisowych, czy tartanowych bieżni lekkoatletycznych. To normalna praca. Jest całkiem dobrze. Po pracy staram się biegać i jeździć na rowerze, więc jestem w dobrej formie - dodaje 21-letni Duńczyk.

To zresztą nie pierwsza jego praca w Polsce, bo kilka lat temu dorabiał sobie w okresie zimowym jako mechanik w zakładzie innego ze sponsorów. Teraz jednak podchodzi do obowiązków znacznie poważniej. Codziennie rozpoczyna swoją zmianę o godzinie 7, a kończy około godziny 15. Choć wciąż nie mówi biegle w języku polskim, to nie ma problemu, by współpracować z kolegami. Ci mają na niego oko nie tylko w godzinach pracy, ale także w czasie wolnym. Wszystko po to, by nie uległ żadnym pokusom.

- Marcus rzeczywiście się zmienił. Nie mogę powiedzieć o nim złego słowa. Koledzy chwalą sobie pracę z nim - przyznaje Grzegorz Zych, który od kilku lat pomaga zawodnikowi wyjść na prostą.

Kariera Birkemose'a stoi jednak pod dużym znakiem zapytania, bo choć zawodnik i jego menedżer walczą, by wrócić na tor już w czerwcu tego roku, to jednak bardziej prawdopodobne wydaje się to, że dyskwalifikacja zakończy się dopiero w listopadzie, a żużlowiec na tor wróci w 2025 roku. O powrót na najwyższy poziom może być mu trudno, bo w trakcie zawieszenia stracił najważniejsze lata juniorskie i będzie musiał zaczynać wszystko od początku.

- W Danii też mamy powiedzenie, że jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz, więc wiem, że to wszystko moja wina. Teraz muszę wznawiać karierę jako senior i wiem, że to będzie trudniejsze zadanie. Z czasem uświadamiam sobie, że to wszystko być może było mi potrzebne, by zmienić mnie jako człowieka - przyznaje zawodnik.

Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Złe informacje po skandalu w Niemczech
Wisła Kraków i wielka klątwa

Źródło artykułu: WP SportoweFakty