Zbigniew Suchecki: Najprościej się tłumaczyć torem, ale to jest też najgłupsze

Mateusz Domański

W niedzielę Łączyńscy-Carbon Start Gniezno odniósł czwartą porażkę w tym sezonie. Niekwestionowanym liderem czerwono-czarnych był Zbigniew Suchecki, jednak to nie wystarczyło.

30-latek zapisał na swym koncie 13 punktów. W pomeczowej wypowiedzi zaznaczył, iż ciągle któryś z jego kolegów zawodzi. Podczas starcia Orłów z Rekinami poniżej wszelkich oczekiwań spisał się Jonas Davidsson - Naprawdę robimy wszystko, co w naszej mocy. Ja trenuję, kiedy tylko jest taka możliwość. Pozostali koledzy także. Szkoda, że nie wygraliśmy tego spotkania. Jak się zwycięży mecz, to zupełnie inaczej się na wszystko patrzy i lepiej się jedzie. Trudno powiedzieć, że coś jest nie tak, że ktoś się obija, bo robimy naprawdę wszystko, co się da. Darek (Dariusz Śledź - przyp. red.) przygotowuje nam dobry tor. Sparingów mamy mnóstwo. Ale jednak co mecz ktoś nie robi odpowiedniej liczby punktów. Trochę brakuje nam równej drużyny w każdym starciu - powiedział Zbigniew Suchecki.

W niedzielę gnieźnieński tor tradycyjnie był bardzo twardy. Wychowanek gorzowskiego klubu nie szukał przyczyny porażki w tymże elemencie. - Jestem daleki od zrzucania winy na tor. Rybniczanie przyjechali i pokazali, że potrafią od razu się dobrze przełożyć. Nawet jeżeli komuś coś nie pasowało, to za chwilę jechał. Wydaje mi się, że nie można szukać przyczyny porażki w torze, bo ten jest dla wszystkich taki sam. My mieliśmy łatwiejszą sytuację - jechaliśmy u siebie. Nawet jeśli ta nawierzchnia byłaby troszkę inna, to wiemy, iż potrafi się ona zmienić. Najprościej się tłumaczyć torem, ale to jest też najgłupsze.

"Suchy", pomimo zadowalającego rezultatu, nie ustrzegł się błędów. W wyścigu numer dziewięć minął linię mety na ostatniej pozycji. Następnie jego postawa przedstawiała się zdecydowanie lepiej. Wszystko za sprawą błyskawicznych modyfikacji. - Po tym biegu zmieniłem motocykl. Ten drugi jechał zdecydowanie lepiej. Po prostu ostatnio testowałem dwa silniki. Obydwa spisywały się świetnie. W tym jednym wyścigu wiedziałem, że coś się dzieje. Nie chciał ani się rozpędzać, ani ze startu nie wyjechał. Porzuciłem go, wziąłem drugi i ten zasuwał - wyjaśnił.

Zbigniew Suchecki był najskuteczniejszym jeźdźcem czerwono-czarnych w meczu z ŻKS ROW-em Rybnik.
W czternastej odsłonie niedzielnych zawodów na tor upadł Kacper Woryna, Norbert Kościuch oraz Adrian Gomólski. Po tym incydencie obydwaj gnieźnianie nie byli zdolni do kontynuowania jazdy. Na szczęście zarówno "Norbi", jak i "Adik" nie odnieśli poważniejszych kontuzji. 30-latek przyznał, że oni są ważnym punktem zespołu. - Podczas meczu Adriana trochę chłodziłem dmuchawą i widziałem, iż trochę był obity i nie czuł się za dobrze. Natomiast Norbert pojechał do szpitala. Mam nadzieję, że chłopaki wyjdą z tego i do nas szybko wrócą. To są dobrzy zawodnicy, potrafią jechać i na pewno są nam potrzebni. Także liczę, że nic poważnego się im nie stało.

Zbigniew Suchecki przed każdym meczem prowadzi staranne przygotowania. Zawodnik nie ma zbyt dużo możliwości startów, bowiem aktualnie posiada jedynie ważny kontrakt w Nice Polskiej Lidze Żużlowej oraz duńskiej Superlidze, jednak tutaj sytuacja się komplikuje... - Dosyć dużo jeżdżę. Trenuję w Gnieźnie, czasem w Gorzowie. Na pewno w tym tygodniu także odjadę kilka próbnych okrążeń i posprawdzam silniki. Zapewniam, że będę trenował i ćwiczył. Brakuje mi ligi zagranicznej. Podpisałem kontrakt w lidze duńskiej, ale tam jakieś dziwne rzeczy się dzieją. Nigdzie nie jest napisane, że w ogóle startuje w tej drużynie. Dla mnie jest to dziwna sytuacja. Zobaczę. Będę musiał poszukać jeszcze jakiejś ligi, żeby w tygodniu jeździć więcej. Bo na pewno tylko Nice PLŻ to trochę mało. Chcę podtrzymać tę formę z dzisiaj oraz ponaprawiać sprzęty. Wszystko się szybko zużywa, trzeba to rozebrać i poskładać od nowa.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl