WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski / Maksym Drabik

Płonące silniki i wariujący sprzęt problemem zawodników. Polski tuner mówi, że to przez pogodę

Dariusz Ostafiński

W tym roku mamy wysyp płonących motocykli. W ogóle jest wiele zamieszania ze sprzętem. Zawodnicy bezradnie rozkładają ręce przyznając, że mają po jednym dobrym silniku. Duża część sprzętu, przy zwariowanej pogodzie, jaką mamy obecnie, nie działa.

W tym roku spalił się motocykl Stanisława Burzy i Troy'a Batchelora. Silnik z maszyny Piotra Protasiewicza zaczął się palić w trakcie jazdy. To samo przeżył w miniony weekend Maksym Drabik, który na płonącej maszynie wyglądał niczym filmowy "Ghost Rider".

- Mamy wysyp płonących silników, ale to jest jakaś przypadkowa seria - mówi nam Marek Kończykowski, polski tuner, który robi silniki m. in. dla Artioma Łaguty. - W żużlu nie zdarzyło się ostatnio nic takiego, co mogłoby mieć wpływ na to, że motocykle zaczęły się palić. Mamy zwyczajnie splot niesprzyjających okoliczności. Wiem, że u Protasiewicza stało się tak, że jak się przewracał to przelewem gaźnika przeleciało paliwo, a temperatura części zrobiła swoja.

Sprzętowych zagadek ciąg dalszy. W tym sezonie zawodnicy często chwalą się, że mają jeden nowy silnik, ale jak go stracą to może być problem. Drabik po pożarze silnika nie istniał. Daniel Kaczmarek, junior Get Well Toruń, też stracił najlepszy silnik i w ostatnim meczu wypadł gorzej, niż w poprzednich. Co będzie, jak swoją złotą jednostkę straci Kacper Woryna? On też ma tylko jeden szybki silnik.

- Tam gdzie kończy się logika, tam zaczyna się żużel - tłumaczy Kończykowski. - Zawodnicy nie wstawiają kitu, faktycznie mają po jednym dobrym silniku. Jak już taki znajdą to żyłują go, bo przecież gra idzie o wielkie pieniądze. Dopiero, jak ten świetny silnik się rozleci, to szukają następnego. Generalnie żaden tuner, nawet jak ma sprzęt wysokiej klasy, nie zrobi dziesięciu takich samych silników. Nie pomagają maszyny do głowic czy tłoków.

Wiele tegorocznych problemów sprzętowych bierze się z pogody. Wiosna jest wyjątkowo zimna, więc silniki wariują. - Może każdy z żużlowców miałby więcej niż jeden silnik, gdyby aura była inna - przyznaje Kończykowski. - Można założyć, że znacząca część silników, które obecnie nie działają, sprawowałaby się lepiej przy mniejszej wilgotności i cieplejszej temperaturze. Pogoda ma taki wpływ, bo gaźniki są strasznie czułe. Kiedyś tego nie było, ale kiedyś zmieniało się tylko zębatki, a teraz grzebie się niemal wszędzie - kończy tuner.


ZOBACZ WIDEO Gwiazda światowego boksu przegrywa przed czasem, to koniec kariery? 
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl