Żużel. Zmarzlik miał pretensje do organizatorów Grand Prix. Przerwała mu dziennikarka

Bartosz Zmarzlik zajął czwarte miejsce w inauguracyjnej rundzie Grand Prix 2024 w Gorican. Polak mimo wszystko nie ukrywał zadowolenia z końcowego wyniku. Miał jednak pretensje o stan toru. - Co ja mogę mówić więcej, jak i tak nikt... - mówił.

Bartosz Zmarzlik po raz kolejny awansował do finału pojedynczej rundy Speedway Grand Prix. Tym razem jednak po dwóch zwycięstwach w Gorican w sezonach 2022 oraz 2023 musiał pogodzić się czwartym miejscem.

Polak nieźle wystartował w decydującej gonitwie dnia i na wjeździe w pierwszy łuk był trzeci, ale po chwili wpadł w koleinę, która wyciągnęła go na zewnętrzną. To wykorzystał Fredrik Lindgren. 29-latek w dalszej fazie wyścigu nie był w stanie dogonić Szweda.

Czterokrotny indywidualny mistrz świata nie ukrywał jednak zadowolenia po zakończonym turnieju. - Były duże trudności na torze i trzeba było mieć trochę szczęścia na starcie oraz pierwszym łuku. Jestem szczęśliwy, a sezon jest jeszcze długi - powiedział Zmarzlik w rozmowie z Marceliną Rutkowską-Konikiewicz na antenie Eurosportu.

Faktycznie uczestnicy Grand Prix Chorwacji mocno zmagali się z torem, co wielokrotnie kończyło się dla nich problematycznie, czasami nawet upadkami. Tak stało się, chociażby z Jasonem Doylem, którego postawiło niemal do pionu w siódmym biegu (więcej TUTAJ).

- Robiły się duże koleiny, jak to na Speedway Grand Prix, przez co motor pracował niekontrolowanie, ale co ja mogę mówić więcej, jak i tak nikt... - przyznawał Zmarzlik, jednak w tym momencie przerwała mu prowadząca wywiad Rutkowska-Konikiewicz.

Przypomnijmy, że najlepszy w Gorican okazał się Jack Holder, drugie miejsce zajął wcześniej wspomniany Jason Doyle, a trzecie Fredrik Lindgren (pełna relacja TUTAJ).

ZOBACZ WIDEO: Został zawieszony za zażycie narkotyków. Mówi o planach na przyszłość

Czytaj także:
Żużel. Rozgrywki mają nowego lidera i outsidera. Tabela Metalkas 2. Ekstraligi i statystyki
Żużel. Hit kolejki nie rozczarował. Rewelacyjni Kurtz i Jamróg ojcami sukcesu

Źródło artykułu: WP SportoweFakty