Bartłomiej Ruta. Szprycą w twarz: Grillujemy Leszno, ale czy słusznie? (felieton)

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: para Janusz Kołodziej, Jarosław Hampel
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: para Janusz Kołodziej, Jarosław Hampel
zdjęcie autora artykułu

Dobrze jest teraz podgrzać temat ostatnich porażek Fogo Unii, bo cały zarząd, jak i również sztab przebywa na urlopach. Może wylegując się na plażach, nie zobaczą. Jest okazja, no to w mediach tak popularne ostatnio grillowanko.

Cykl "Szprycą w twarz" to felietony Bartłomieja Ruty, dziennikarza WP SportoweFakty.

***

Fakty są takie, że Fogo Unia frajersko przegrała ostatnie dwa wyjazdowe mecze. Inaczej nazwać się tego nie da. Czy to kryzys? Patrząc przez pryzmat dotychczasowych wyników, inaczej powiedzieć się nie da. Tu chciałbym podkreślić, że sam Piotr Baron przyznał w jednym z wywiadów, że niektórych zawodników dopadła obniżka formy. Ciekawie to wyszło, bo jakieś dwa tygodnie wcześniej, kiedy pisał o tym mój kolega redakcyjny, to zebrał cięgi w social mediach. Dziś Michał Wachowski triumfuje, bo zauważył coś, czego inni nie widzieli.

Musimy jednak rozdzielić kryzys drużyny od kryzysu poszczególnych zawodników. Fogo Unia nie jest w kryzysie. Fogo Unia jedzie swoje, ale w mojej opinii w trybie ekonomicznym. Zbierają siły na play-off, bo wiedzą, że tam muszą dać więcej niż sto procent. Tym bardziej szokują mnie ich ostatnie wyniki. Szczególnie ten w Częstochowie.

Żużlowcy z Leszna mieli mecz z forBET Włókniarzem w całkowitej kontroli do 13. wyścigu. Tam był już pewny bonus i przyszło rozprężenie. Częstochowianie zaatakowali, tak jak atakowali cały mecz, ale dopiero na koniec spotkania to im się udało. Sednem tego wszystkiego jest fakt, że ta wygrana kompletnie mnie nie przekonuje. Jak mamy mieć ciekawą ligę, kiedy solidny zespół, który aspiruje i to mocno, do walki o medale wygrywa u siebie ze sporym łutem szczęścia w ostatnich wyścigach?

Nie ma w tej chwili w lidze silnego na Leszno. Nawet jeśli Jarosław Hampel i Janusz Kołodziej mają kryzys, to w dwumeczu Unia zmiecie wszystkich. Cierpi liga i spadają emocje. Myślę nawet, że gdyby doszło do finału Leszna i Częstochowy można oba mecze rozegrać u tych drugich. Leszczynianie niewiele stracą (nie licząc kasy), a i tak mają taką moc, że pewnie zgarną złoto. Zyskamy wszyscy, bo takiego widowiska jak tam nie da nam żaden inny owal w Polsce.

PS. Określenie "grillowanko" zaczerpnąłem z popularnej ostatnio krytyki piłkarzy po mundialu. Krytyka żużlowców jednak nie jest nawet w połowie tak brutalna, jak naszych piłkarzy. To raczej grożenie palcem (coś jak małemu dziecku "oj ti ti"), aniżeli grillowanie.

ZOBACZ WIDEO Ryszard Kowalski: Zwycięzca PGE IMME otrzyma 25 tys. zł

Źródło artykułu: