Kibice coraz częściej zastanawiają się, jakie są szanse, że Jurica Pavlic zostanie w Gnieźnie. Jak już informował menadżer Rafael Wojciechowski, klub jest po słowie z Chorwatem. Zawodnik docenia to, że czerwono-czarni wyciągnęli do niego pomocną dłoń i zaoferowali mu zatrudnienie na ten sezon. - Na pewno będziemy rozmawiać, kiedy przyjdzie na to czas. Czuję, że jestem dłużny klubowi z Gniezna. Oni wyciągnęli do mnie rękę, kiedy nikt nie chciał. Wyszedł mi niezły sezon. Na pewno są pierwsi. Z mojej strony chęć dalszej współpracy jest bardzo duża - przyznał Pavlic.
Chorwacki żużlowiec zakończył sezon ze średnią biegową równą 2,099. Nieco rozczarował jednak w ostatnim meczu Car Gwarant Startu Gniezno w Rybniku, kiedy zdobył zaledwie pięć punktów. - Tor się sporo zmieniał. Chyba ten silnik nie był na niego odpowiedni. Przez cały sezon jeździłem na nim i pasował, a tym razem nie wyszło. Nie możemy być rozczarowani, bo mieliśmy naprawdę dobry sezon. Wynikiem pokazaliśmy, że stać nas na więcej, niż zakładano przed sezonem - mówił po tym spotkaniu.
Jurica Pavlic jak mantrę powtarza, jak doskonała atmosfera panuje w gnieźnieńskim klubie. W ostatnim wywiadzie z naszym portalem posunął się nawet do stwierdzenia, że w Starcie czuł się jak... na wakacjach. - Wszyscy byliśmy zgrani jak rodzina. Czułem się, jakbym przez sześć miesięcy był na wakacjach w Polsce. Nie możemy być rozczarowani - podsumował 29-latek.
ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski, nSport+: Jamróg największą niespodzianką sezonu. Powinien zostać w PGE Ekstralidze