W latach 2018-2019 Kamila Żuk sięgnęła po cztery medale mistrzostw świata juniorów: dwa złote i dwa srebrne. Wtedy kibice biathlonu w Polsce uwierzyli, że mamy zawodniczkę, która wkrótce będzie w stanie zawojować Puchar Świata w biathlonie i na stałe zagości w czołówce. To były jednak tylko marzenia zarówno fanów, jak i samej zawodniczki.
W tym sezonie Żuk miała być liderką, bo kariery zawiesiły Monika Hojnisz-Staręga i Kinga Zbylut. Jednak początek zmagań w PŚ był rozczarowujący. Kiepskie strzelanie sprawiło, że w Kontiolahti zajęła 67. i 81. miejsce. To wyniki dalekie od oczekiwań. W sprincie w Hochfilzen było już lepiej. Polka była 42. i ma szansę na poprawienie tej lokaty w biegu pościgowym.
Żuk w rozmowie ze stroną PZBiath. wyznała, co sprawia jej największy problem i nad czym musi popracować. Zadanie nie będzie łatwe.
ZOBACZ WIDEO: Kłótnia o podział pieniędzy. "Wszystko powinno być ustalone przed wylotem z Warszawy"
- Wiem, że problem tkwi wyłącznie w mojej głowie. Nie chodzi o umiejętności czy jakieś błędy. Brakuje spokoju i wiary w siebie. Na treningach jestem w stanie strzelać dobrze, a jak przychodzi start to nie radzę sobie z presją, którą sama na siebie nakładam. Na siłę chcę udowodnić wszystkim na około, że potrafię strzelać. To mnie przybija i blokuje. Dzisiaj zabrakło precyzji, strzały niecelne były bardzo bliskie - powiedziała Żuk.
Polka liczy, że w Hochfilzen przełamie złą serię i wreszcie zapunktuje. - Ten start jest krokiem w dobrą stronę. Cieszę się, że wywalczyłam szansę startu w biegu pościgowym. O startach w Kontiolahti próbuję już zapomnieć, patrzę optymistycznie w przyszłość. Próbuję pokazać taką Kamilę, jaką chcieliby widzieć kibice - dodała.
Czytaj także:
Potężna kontrowersja przed skokiem Stocha. "Nie miał żadnych szans"
"Dostanę po uszach od trenera". Dawid Kubacki świadomy swojego błęd