Polka punktowała w trzech poprzednich startach pucharowych. Seria ta niestety została przerwana. Po pierwszym starcie w Ruhpolding Kamila Żuk nie kryła rozczarowania. Wcześniej mówiła, że na trasie w tej niemieckiej miejscowości czuje się bardzo dobrze.
- Do półmetka wyglądało to dobrze. Zabrakło skuteczności na trzecim i czwartym strzelaniu. Mogę śmiało powiedzieć, że wkradła się presja. Pojawiły się kombinacje i zabrakło pewności siebie, która towarzyszyła mi na pierwszych dwóch strzelaniach. Wiem, że stać mnie na dobre strzelanie, jest to kwestia dobrego dnia - powiedziała Żuk.
Polka z czterema karnymi minutami na koncie uplasowała się na 54. pozycji. Oznacza to, że zabraknie jej w niedzielnym biegu ze startu wspólnego. Żeby w nim wystąpić Żuk musiała na liście wyników biegu na 15km w najgorszym wypadku zakręcić się w okolicach dwudziestej lokaty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tajskie wakacje byłego gwiazdora
- Żałuję, że nie udało się zakwalifikować do biegu ze startu wspólnego. Liczę, że jeszcze w tym sezonie mi się to uda - dodała Żuk.
Przed biathlonistką z Sokołowska jeszcze jeden występ w Ruhpolding. W sobotę wraz z koleżankami wystartuje w biegu sztafetowym. W dwóch dotychczasowych występach w tej konkurencji w tym sezonie Polki zajmowały 12. miejsce w Kontiolahti i 16. lokatę w Hochfilzen.
- Zawsze mamy za cel być w pierwszej dziesiątce. Nie rozmawiałyśmy jeszcze z trenerem o ustawieniu sztafety. Musimy wyczyścić głowy po strzelaniu w biegu długim. Jeśli wszystko dobrze się zgra jak w sztafecie mieszanej w Pokljuce to stać nas na miejsce w TOP10 - zakończyła Żuk.
Czytaj także:
Znamy skład Polaków na konkurs drużynowy. Jest pewne zaskoczenie
Kabaret na Wielkiej Krokwi. I to tuż przed skokiem Graneruda