W trakcie feralnego treningu Emil Hegle Svendsen miał w planach pokonanie na nartorolkach dystansu trzydziestu kilometrów. Jeden ze zjazdów między dwoma wzniesieniami okazał się jednak pechowy i Norweg upadł. Jako pierwsi tuż po wypadku spotkali go ... reporterzy telewizji NRK, kręcący akurat materiał. Svendsen miał w rękach kask i nartorolki, na koszulce widać było ślady błota i krwi, a on sam wyglądał na oszołomionego. - Akurat zjeżdżałem gdy poleciałem do przodu. Straciłem oddech, czułem ból w szyi. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, jednak mogło być naprawdę źle. Nie brak zawodników, którzy przez wypadek na nartorolkach tracą cały sezon. Mogłem łatwo połamać ręce, nogi - powiedział po wypadku Svendsen.
W kolejnych minutach po naradzie z trenerem Espenem Andersenem i dokładnym sprawdzeniu stanu technicznego nartorolek Norweg zdecydował się dokończyć trening, gdyż czuł się już lepiej. - Dobrze że miał na głowie kask - skomentował krótko wspomniany szkoleniowiec.
Emil Hegle Svendsen to dwukrotny mistrz olimpijski i siedmiokrotny mistrz świata. W jego dorobku jest także Kryształowa Kula za zwycięstwo w Pucharze Świata. W klasyfikacji generalnej tego cyklu od pięciu lat nie wypadł z czołowej trójki.