Niemiecka biathlonistka została złapana na stosowaniu dopingu podczas igrzysk w Soczi. Po badaniach antydopingowych wykryto u niej methylhexaneaminę. Evi Sachenbacher-Stehle od początku broniła się tym, że zakazany środek znalazł się w jej organizmie nieświadomie. Tłumaczeniom Niemki uwierzył Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu, który skrócił jej dyskwalifikację z dwóch lat do sześciu miesięcy.
[ad=rectangle]
Taki werdykt CAS oznacza, że Niemka może wystąpić już w pierwszych zawodach nowej edycji Pucharu Świata. Trener kadry, Gerald Hoening, nie zamyka przed nią drogi do powrotu do reprezentacji. - Myślę, że jest to dobry wyrok. Evi miała pozytywny wynik testu i musiała zostać ukarana przez IBU. Ona jednak nie zażywała dopingu celowo, a przez zaniedbanie. Ona może wrócić do reprezentacji, ale musi sobie wywalczyć w niej miejsce - powiedział Hoening.
Przypadek Sachenbacher-Stehle sprawił, że w niemieckiej federacji zwrócono baczniejszą uwagę na stosowanie odżywek przez sportowców. - Jesteśmy bardziej świadomi w tej kwestii. Rozmawiamy dużo z zawodnikami i staramy się rozwiewać ich wątpliwości. Suplementy są koniecznie, gdyż zawodnicy podczas treningów mogą mieć problemy z regeneracją organizmu. Chcemy mieć na to wpływ i kontrolować młodych sportowców, aby korzystali z wiedzy lekarzy, a nie szukali informacji na temat odżywek w internecie - przyznał Hoening.