Podczas czterech pobytów na strzelnicy Ole Einar Bjoerndalen chybił aż dziesięć razy, co nie zdarzyło mu się od wielu lat. Taka liczba karnych rund zaowocowała trzydziestą pozycją w gronie trzydziestu biathlonistów. Norweg nie krył, że było to dla niego trudne doświadczenie, ale teraz, kilka dni po zawodach, na jaw wyszły nowe okoliczności.
Broń Bjoerndalena została dokładnie sprawdzona i okazało się, że nie była w pełni sprawna. Seria niecelnych prób spowodowana była więc nie tylko gorszym dniem Norwega, ale i niesprawnym sprzętem. - Nie było to miłe doświadczenie, ale taki już jest biathlon. Zdarzają się różne sytuacje. Teraz szybko chcę wrócić do czołówki - powiedział słynny biathlonista.
W 2000 roku Bjoerndalenowi zdarzyło się już w Hochfilzen nie trafić... dwanaście razy. W kolejnych zawodach był najlepszy i pewnie wygrał.
Takich zawodów jak w Zakopanem nie ma w kalendarzu PŚ
{"id":"","title":""}