Rywalizację w mistrzostwach Europy w Dusznikach-Zdroju otworzył bieg indywidualny kobiet na 15 km. W tej rywalizacji za każde pudło na strzelnicy do wyniku doliczana jest jedna minuta. Monika Hojnisz-Staręga raz się pomyliła, ale mimo to do samego końca toczyła korespondencyjny pojedynek z Anastazją Merkuszyną. Polka przyznała, że w trakcie biegu przeżywała trudne chwile.
- Po ostatnim strzelaniu byłam tak zmęczona, że naszła mnie myśl "a niech sobie ta Markuszyna wygra" - powiedziała Polka w rozmowie z biathlon.com.pl. - W połowie okrążenia zdałam sobie sprawę, że mimo dużego zmęczenia odrabiam straty - dodała.
Zawodniczkom nie pomagały warunki na trasie, a zwłaszcza głęboki śnieg. Mimo to Hojnisz-Staręga zaliczyła najlepszy czas biegu w stawce.
ZOBACZ WIDEO: Sven Hannawald zadał pytanie Adamowi Małyszowi. Odpowiedź bezcenna!
Warto podkreślić, że Polka po ostatnim strzelaniu traciła do Merkuszyny czternaście sekund. Na ostatniej pętli zdołała odrobić do Ukrainki, a nawet wyprzedzić ją o trzy sekundy.
Sezon 20/21 nie był łatwy dla reprezentantki Polski. Biało-Czerwone odpuściły część startów, aby lepiej przygotować się do najważniejszych imprez. - Cieszę się, że ten plan zaczyna przynosić skutki. Ten występ to dla mnie spory zastrzyk motywacji - zakończyła Hojnisz-Staręga.
Złoto Moniki Hojnisz-Staręgi to dobry prognostyk przed zbliżającymi się mistrzostwami świata. Te przeprowadzone zostaną w dniach 10-21 lutego w Pokljuce.
Tymczasem w Dusznikach na piątek, 29 stycznia o godz. 10:30, zaplanowano sprint kobiet na 7,5 km. Dzień później przeprowadzony zostanie bieg pościgowy na 10 km, a w niedzielę odbędą się sztafety.
Czytaj także:
- Gwiazda skoków narciarskich zakażona koronawirusem. Duże kłopoty jednej reprezentacji
- Norwegia walczy z pandemią i zaostrza przepisy. Turniej Raw Air wciąż niepewny