Szymon Kulka, tegoroczny mistrz Polski w półmaratonie, jeden z najlepszych biegaczy długodystansowych w naszym kraju, miał 11 listopada zadebiutować w maratonie. Z wielkimi nadziejami przygotowywał się do startu w Wojskowych Mistrzostwach Świata w Bejrucie. Niestety do Libanu nie poleci (w kadrze znaleźli się: Arkadiusz Gardzielewski, Marcin Chabowski i Artur Pelo). Zamiast tego czeka go rehabilitacja.
Pod koniec października Kulka zadebiutował w barwach Wojska Polskiego podczas Mistrzostw Sojuszniczego Dowództwa Sił Powietrznych NATO, które odbywały się w belgijskiej miejscowości Koksijde. W biegu przełajowym na dystansie 9 km od początku narzucił mocne tempo, uciekł wszystkim rywalom, pozostawiając za plecami m.in. Mariusza Giżyńskiego oraz rekordzistę Polski w maratonie Henryka Szosta.
Na drugim z pięciu okrążeń pojawiły się jednak nieoczekiwane problemy. - Wszedłem w zakręt i wpadłem w dziurę. Przez pierwsze 100 m noga bardzo bolała. Myślałem, że nie ukończę biegu - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Szymon Kulka. - Później jednak zadziałała adrenalina. Starałem się nie przeginać, żeby bardziej nie uszkodzić stopy. Biegłem asekuracyjnie, utrzymałem przewagę do mety - dodaje.
Giżyńskiego wyprzedził o pięć sekund, Szosta o ponad minutę. Uśmiechnięty stanął na podium. Wówczas jeszcze nie wiedział, że sporą część dystansu pokonał ze... złamaną kością stopy.
Pierwsze badanie nie wykazały jednak niczego niepokojącego. - Na początku myślałem, że mocno podkręciłem kostkę. Noga opuchła, ale liczyłem, że dam sobie tydzień wolnego i wrócę do biegania - relacjonuje 25-latek. Po czterech dniach odpoczynku wyszedł na trening, liczył na to, że będzie mógł wystartować w listopadowym maratonie w Bejrucie. Szybko spasował. - Niestety to było bez sensu. Noga bolała, drętwiała. Nie dało się biegać - dodaje.
Kulka udał się więc na powtórne badania. Diagnoza tym razem nie pozostawiła wątpliwości - doszło do złamania kości łódkowatej stopy. W tym momencie stało się jasne, że na maratoński debiut biegacz z Podkarpacia musi poczekać do 2019 r.
- Pech... - mówi ze smutkiem w głosie. - Szkoda, bo wykonałem fajną robotę, byłem dobrze przygotowany. Niestety takie jest życie, nie mamy wpływu na pewne sytuacje.
Reprezentant LŁKS Prefbet Śniadowo przyznaje, że dawno nie miał tak pechowego sezonu. Wiosną musiał zrezygnował ze startu w biegu na 10 km we Wrocławiu. - Bardzo osłabiła mnie choroba, jej skutki odczuwałem przez kolejne dwa miesiące - tłumaczy. W czerwcowym półmaratonie we Wrocławiu zajął drugie miejsce, ale był to dla niego bolesny występ. Na metę wbiegł w zakrwawionym bucie. - Odbiłem stopę. Nie wiem, czym było to spowodowane, czy to kwestia złych skarpetek, czy butów - mówi. Ten uraz nie przeszkodził mu w przygotowaniach do mistrzostw Polski w półmaratonie. We wrześniu wygrał w Pile z wynikiem 1:05:13.
Maraton miał być zwieńczeniem tego sezonu. Szymonowi Kulce bardzo zależało na tym, by dobrze wypaść na Wojskowych MŚ w Bejrucie. Kilka miesięcy temu zamienił bowiem mundur policyjny na wojskowy.
Podkreśla, że dzięki temu osiągnął stabilizację. W policji pracował 40 godzin tygodniowo, czasami także na nocnych dyżurach. Treningi wykonywał przed albo po służbie. - W wojsku jestem od początku czerwca. Jest zupełnie inaczej, dużo lepiej. Mogę się skupić tylko i wyłącznie na bieganiu. Fajnie, że udało się wygrać w mistrzostwach NATO, ale pozostaje niedosyt. Imprezą docelową miał być maraton w Bejrucie, chciałem dobrze zaprezentować się w barwach Wojska Polskiego - kończy rozmowę z WP SportoweFakty Kulka.
ZOBACZ WIDEO: Paweł Fajdek znalazł się na ustach całego świata. "Ta historia nie zniknie już nigdy" [1/2]