Koronę Maratonów Ziemi, czyli siedem biegów na dystansie 42,195 km na siedmiu kontynentach, zdobyło już kilkunastu Polaków. Ich nazwiska znaleźć można w tzw. Seven Continents Club (link TUTAJ). Dotychczas jednak żaden Polak nie ukończył wyzwania pod nazwą World Marathon Challenge, znanego także jako "777".
Dwie pierwsze "siódemki" pozostają bez zmian - chodzi o siedem maratonów na siedmiu kontynentach. Trzecia stanowi największą trudność. Wyzwanie musi zostać ukończone w ciągu zaledwie siedmiu dni. Na przełomie stycznia i lutego odbyła się piąta edycja imprezy, w której mogą wystartować tylko nieliczni. W tym roku raptem 40 osób.
Od minus 35 do plus 35
Nie chodzi tu o niezwykle wyśrubowany poziom sportowy (choć wyniki najlepszych budzą respekt, o czym poniżej). Podstawową przeszkodą jest horrendalnie wysokie wpisowe, które w tym roku wynosiło 37,5 tys. euro (nieco ponad 160 tys. złotych) - płatne z góry. Albo 39 tys. euro - płatne w trzech ratach. A to nie wszystkie koszty, które trzeba ponieść. Doliczyć do tego należy bilety lotnicze do Kapsztadu (miejsce zbiórki zawodników) oraz z Miami (ostatnie miasto, w którym odbywa się maraton).
ZOBACZ WIDEO: Maciej Wisławski: Z Hołowczycem byliśmy jak ogień i woda. To był idealny duet
Stacja polarna Nowołazariewskaja (Antarktyda), Kapsztad (Afryka), Perth (Australia), Dubaj (Azja), Madryt (Europa), Santiago (Ameryka Płd.) oraz Miami (Ameryka Płn.) - to siedem etapów WMC. Do pokonania dokładnie 295 km i 365 m. W różnych strefach czasowych, w skrajnie odmiennych warunkach atmosferycznych, z doskwierającym brakiem snu, z narastającym bólem. Ponad 63 godziny spędzone w samolocie. World Marathon Challenge to iście ekstremalne wyzwanie.
Przeczytaj także: Amerykanie cisną, ale Marcin Świerc chce odpalić wrotki. Polak wśród faworytów biegu UTMB
Po przylocie do Kapsztadu zawodnicy zostali przetransportowani na Antarktydę. Pierwsze zawody odbyły się na 35-stopniowym mrozie. Dwa dni później w Perth też było 35 stopni, ale na plusie. Biegacze z każdym dniem coraz bardziej cierpieli. Narzekali na obolałe mięśnie, urazy. Niektórzy chorowali. Wszyscy jednak zakończyli tegoroczne wyzwanie (sklasyfikowano 23 mężczyzn i 13 kobiet, a cztery osoby skompletowały "777" na dystansie półmaratonu).
Poniżej porównanie warunków - maraton na Antarktydzie i dzień później w RPA.
Szokować może wyczyn Michaela Wardiana. Najpierw 44-letni Amerykanin powtórzył sukces z 2017 r. i zwyciężył w World Marathon Challenge. Siedem maratonów pokonał w 20 godzin, 49 minut i 30 sekund (jako jedyny uzyskał średnią poniżej trzech godzin). Drugiego w klasyfikacji Petra Vabrouska z Czech pokonał o ponad dwie godziny.
- Różnice temperatur były ciężkie do zniesienia. Jednego dnia zimno, następnego gorąco. Zwykle twój organizm dostaje szansę zaaklimatyzowania się w danych warunkach. Tym razem jednak było tylko "dalej, dalej, dalej" - tłumaczył Wardian, który po dotarciu do mety w Miami... kontynuował niecodzienną misję.
Wardian już wcześniej bowiem zaplanował, że przebiegnie "dodatkowe" trzy maratony, by pokusić się o rekord Guinnessa w kategorii "10 maratonów w 10 dni". W dniach 7-9 lutego triumfator WMC pokonywał 42,195 km na atestowanej trasie w Waszyngtonie. O dziwo, Wardian "rozpędzał się" z każdym biegiem. Trzy nadprogramowe maratony pokonał w: 2:50:00, 2:48:43 i 2:44:33. Przebiegł 10 maratonów w 10 dni z łącznym czasem 29 godzin, 12 minut i 46 sekund. Wyraźnie - o ponad 43 minuty - poprawił osiągnięcie Rika Vercoe z Wlk. Brytanii.
- Nie spodziewałem się, że w ostatnich trzech maratonach będę czuć się tak silny. To szalone, że mój ostatni start był zarazem najszybszym - tłumaczył na łamach "Washington City Paper".
Szalona ambicja Brytyjki
Rekordowy wynik uzyskała także najlepsza zawodniczka Susannah Gill. Brytyjce pokonanie "777" zajęło 24 godziny, 19 minut i 9 sekund. To rezultat o ponad trzy godziny lepszy od dotychczasowego rekordu, który od 2016 r. dzierżyła Amerykanka Becca Pizzi. Co ciekawe, w klasyfikacji generalnej Gill ustąpiła tylko dwóm mężczyznom - wspomnianym Wardianowi i Vabrouskowi.
Przeczytaj także: Henryk Szost kontra giganci maratonu. Polak liczy, że pech w końcu go opuści
- To była szalona ambicja, którą chciałam zaspokoić. Nie mogłam się oprzeć temu wyzwaniu - mówiła triumfatorka w rozmowie z BBC. Gill podkreślała, że najbardziej dawał się jej we znaki brak snu, często miała także napady głodu. W samolocie zjadała wówczas wszystko to, co miała pod ręką - orzeszki, chipsy, czekoladowe batoniki. W trakcie biegu spalała codziennie 4-5 tys. kalorii. - Pierwsze cztery maratony były OK, ale piąty, szósty i siódmy - naprawdę ciężkie. Zaczęłam zadawać sobie pytanie, czy to był dobry pomysł, ale jakoś przetrwałam. Ostatnie dwa-trzy maratony były bardzo bolesne - uzupełniła.
Oto medale w WMC - siedem za poszczególne starty i ósmy (w środku) za ukończenie całego cyklu
Dodajmy, że podczas tegorocznej edycji WMC padły jeszcze dwa rekordy. 67-letnia Gloria Lau z Singapuru została najstarszą zawodniczką, która ukończyła wyzwanie (w czasie 50:30:58), zaś 76-letni Amerykanin Dan Little - najstarszym zawodnikiem (49:21:28).
Wyniki zwycięzców World Marathon Challenge 2019
Susannah Gill | Michael Wardian | |
---|---|---|
Stacja Nowołazariewskaja (Antarktyda) | 3:53:55 | 3:16:43 |
Kapsztad (Afryka) | 3:21:32 | 2:57:58 |
Perth (Australia) | 3:19:19 | 2:50:16 |
Dubaj (Azja) | 3:26:23 | 2:51:15 |
Madryt (Europa) | 3:11:49 | 2:56:02 |
Santiago (Ameryka Płd.) | 3:37:44 | 3:04:13 |
Miami (Ameryka Płn.) | 3:26:24 | 2:53:03 |
Łączny wynik | 24:17:06 | 20:49:30 |
Średnia maratońska | 3:28:09 | 2:58:30 |