Będą biegać przez 24 godziny. Piękna akcja dla dzieci

Materiały prasowe / Marcin Trzpiot / Na zdjęciu: jedna z wypraw w góry organizowanych dla niepełnosprawnych
Materiały prasowe / Marcin Trzpiot / Na zdjęciu: jedna z wypraw w góry organizowanych dla niepełnosprawnych

Czy człowiek może biegać przez 24 godziny bez niemal żadnej przerwy? Łukasz Wawrzyniak przekonuje, że tak. Wkrótce weźmie udział w specjalnym biegu w Górach Sowich. Ma on jeden cel - zebrać fundusze dla niepełnosprawnych dzieci.

W tym artykule dowiesz się o:

To będzie pierwszy taki bieg na Wielkiej Sowie. Łukasz Wawrzyniak i Urszula Kujawka postanowili nietypowo spędzić sylwestra. Zamiast szampańskiej zabawy wyruszą w bieg na trasie znajdującej się w Sudetach Środkowych. Do pokonania będą mieć dystans Przełęcz Jugowska - Kozie Siodło - Wielka Sowa - Kozie Siodło - Przełęcz Jugowska.

Będą biegać przez 24 godziny w szczytnym celu, jakim jest zgromadzenie funduszy na sprzęt umożliwiający wycieczki górskie dla osób z niepełnosprawnościami i ich rodzin w ramach projektu "Łączą nas góry".

Żadnego odpoczynku

Przeciętny człowiek zadaje sobie w tej sytuacji pytanie: jak można przebiec 24 godziny bez chwili snu? - Można - odpowiada nam Łukasz Wawrzyniak, który nie chce, by nazywano go bohaterem całego wydarzenia. - Bohaterami są te dzieci, dla których zbieramy pieniądze - podkreśla.

Wawrzyniak jest pasjonatem biegania długodystansowego. Zaczął od tras, które liczyły po 8-10 godzin. - Tu nie będzie żadnych sztafet, zamieniania się na trasie. Chodzi o to, by biec przez 24 godziny. Są nawet organizowane takie biegi na świecie i zawsze mnie to kręciło. Wpisowe na nie jest jednak gigantyczne, więc postanowiliśmy stworzyć swój własny. I oto jest - tłumaczy.

Życiowy rekord Wawrzyniaka to w tej chwili bieg trwający 20 godzin. - Podczas takiego biegania można robić przerwy, ale maksymalnie trwające po 10-15 minut. Nie ma możliwości, by się położyć spać na chwilę, bo efekt byłby jeszcze gorszy - wyjaśnia.

Na pomoc dzieciom

Sylwestrowy bieg w górach to efekt współpracy Wawrzyn Team, czyli pasjonatów biegania, z fundacją Ładne Historie. Od trzech lat organizuje ona wycieczki górskie po Sudetach dla osób z niepełnosprawnościami. Tylko w roku 2021 udział w nich wzięło niemal 70 osób z dysfunkcją ruchu i setki osób zdrowych.

- Pomagamy fundacji od dwóch lat. Początkowo na takie wyprawy górskie wybierała się garstka niepełnosprawnych. Akcja jest jednak nagłaśniana i robi się boom na takie wycieczki. Niepełnosprawni widzą, że góry też mogą być dla nich - opowiada Wawrzyniak.

Fundacja Ładne Historie popularyzuje wycieczki górskie wśród niepełnosprawnych
Fundacja Ładne Historie popularyzuje wycieczki górskie wśród niepełnosprawnych

Biegacz i trener pochodzący z podwałbrzyskiego Walimia jest zadowolony zwłaszcza z jednego powodu. - Coraz chętniej w góry na takie wyprawy wychodzą rodzice dzieci z niepełnosprawnościami. Wiedzą, że w razie potrzeby ktoś im pomoże i wepchnie wózek na szczyt - dodaje.

Działania zapoczątkowane przez fundację Ładne Historie sprawiły, że rodzice dzieci z niepełnosprawnościami coraz częściej sami organizują tego typu wyprawy. - Zaczęli między sobą współpracować, kontaktują się i na przykład wspólnie wybierają się na jakieś niższe partie gór - zdradza Wawrzyniak.

24 tysiące w 24 godziny

Wawrzyniak i Kujawka poprzez bieg sylwestrowy chcą zgromadzić 24 tys. zł. - Jakąś kwotę minimum trzeba było wyznaczyć, więc skoro bieg 24-godzinny, to akurat taka suma. Wierzę, że jednak uda się zgromadzić więcej - mówi jeden z uczestników akcji. Podkreśla przy tym, że zasada jest prosta - im więcej pieniędzy, tym lepiej. Obecnie na koncie akcji na zrzutka.pl jest ponad 10,6 tys. zł.

- Tak naprawdę 24 tys. zł to kropla w morzu potrzeb. Trzeba dużo, dużo więcej. Chętnych na wyprawy w góry przybywa, a ciężko komuś odmówić albo przekładać jego wycieczkę na inny termin tylko z tego powodu, że akurat brakuje sprzętu - tłumaczy Wawrzyniak.

Za pieniądze zgromadzone w sylwestra fundacja Ładne Historie planuje zakupić i naprawić specjalistyczne wózki, które umożliwiają poruszanie się po trasach górskich.

- Odkąd nasze ścieżki się połączyły, dzieją się niezwykłe rzeczy! Byliśmy już razem na Kozim Siodle, Szrenicy i Hali pod Śnieżnikiem. Przeszliśmy wspólnie 380 kilometrów. Tym razem sięgamy po kolejny cel wymagający olbrzymiej determinacji i siły - mówi o współpracy z Wawrzyn Team Anna Gerus z fundacji Ładne Historie.

Łukasz Wawrzyniak ma doświadczenie w bieganiu w górach
Łukasz Wawrzyniak ma doświadczenie w bieganiu w górach

Jak podkreślają organizatorzy, wydarzenie ma charakter zamknięty. Chętni mogą dołączyć do Łukasza i Uli na trasie w dowolnym momencie i czasie, ale robią to na własną odpowiedzialność. - Organizm do takiego biegania musi być przygotowany i zahartowany. W górach mamy chociażby rzadsze powietrze i człowiek się szybciej męczy - tłumaczy Wawrzyniak.

Na Wielkiej Sowie pojawi się jednak Strefa Kibica. W specjalnie przygotowanych punktach będzie można dorzucić się do górskiej puszki, napić ciepłej herbaty i zjeść słynne racuszki z jabłkami. W ten sposób dodatkowo będzie można wesprzeć akcję firmowaną przez fundację Ładne Historie.

Czytaj także:
Panika, krzyk, ucieczka. Wpadli pod lód. "Mieli popękane serca"
Objawy miały minąć po pierwszym dniu. Ale guz pnia mózgu sam nie przechodzi

Komentarze (0)