Trude Dybendahl przed laty była jedną z czołowych biegaczek narciarskich świata. W Pucharze Świata zadebiutowała w marcu w 1986 roku podczas zawodów w Lahti. Cztery lata później odniosła pierwsze zwycięstwo. Łącznie na pucharowym podium stawała 18-krotnie, w tym siedem razy na najwyższym stopniu.
Informacje o jej śmierci pojawiły się w piątek, a smutne wieści przekazał syn 58-latki na łamach Nordre Aker Budstikke. Nie chciał jednak szerzej komentować tej sprawy. Choć okoliczności nie są znane, według relacji osób z jej otoczenia wynika, że w ostatnim czasie miała ona problemy zdrowotne.
Śmierć Dybendahl jest wielką stratą dla jej rodziny, ale też przyjaciół. - To bardzo smutne słyszeć, że Trude odeszła. Zapamiętam Trude jako bardzo utalentowaną i oddaną narciarkę, która pomogła podnieść poziom norweskiego narciarstwa biegowego - stwierdził w rozmowie z "Verdens Gang" legendarny Bjoern Daehlie, ośmiokrotny mistrz olimpijski.
Dybendahl również święciła sukcesy na igrzyskach olimpijskich. Trzykrotnie zdobywała srebrny medal w sztafecie 4x5 km, począwszy od Calgary (1988) przez Albertville (1992) aż do Lillehammer (1996). Na igrzyskach przed własną publicznością zanotowała też najlepszy wynik indywidualny, zajmując 4. miejsce w biegu na 30 km stylem klasycznym.
Na mistrzostwach świata w latach 1991-1997 wywalczyła z kolei sześć medali. Największy indywidualny sukces odniosła w 1991 roku w Val di Fiemme, gdzie zdobyła złoto na 5 km stylem klasycznym. Dodatkowo wywalczyła tam srebro na 15 km i brąz w sztafecie. Dwa lata później w Falun zdobyła z kolei dwa brązowe krążki, a po raz ostatni w karierze na podium stanęła w Trondheim w 1997 roku, zgarniając srebro w sztafecie.
Zobacz także:
"Miłe spotkanie". Małysz pokazał zdjęcie
Polak jednym z faworytów mistrzostw świata. To może mu przeszkodzić