Kariera Sylwii Jaśkowiec została nieco przyhamowana w 2010 roku, gdy zawodniczka uczestniczyła w groźnym wypadku - w trakcie treningu na nartorolkach drogę zajechał jej autobus. Narciarka uniknęła zderzenia, jednak wypadła z drogi i doznała licznych obrażeń. Niezbędna okazała się operacja i długi powrót do pełni zdrowia, w związku z czym straciła cały sezon 2010/2011, a w sezonie 2011/2012 tylko raz zdobyła punkty Pucharu Świata. Teraz nie ukrywa, że jest zadowolona z przygotowań do kolejnej edycji pucharowego cyklu.
- Mamy w kadrze nowego trenera Ivana Hudaca i nie ma co ukrywać, że to jeden z najlepszych trenerów - mówi Jaśkowiec. - Dziękujemy też Petrze Majdić (słynna słoweńska narciarska jest partnerką życiową Hudaca - dop. aut.), która wspiera nas swoją obecnością na treningach, dzieli się swoją wiedzą i pracuje nad naszym mentalnym treningiem. Jesteśmy jej wdzięczne, mam nadzieję, że uda się to wykorzystać w sezonie. Indywidualnie będziemy walczyć, postaramy się zrobić wszystko co w naszej mocy. Wszystkie jesteśmy mocne, wiarą i nadzieją, że przyjdą owoce ciężkiego treningu. Pracowałyśmy naprawdę bardzo mocno, przykładałyśmy się do ćwiczeń. Trener nie szczędził uwag, ale gdy zasłużyłyśmy to były też pochwały.
W nowym sezonie najważniejszą imprezą będą mistrzostwa świata. Tym razem odbędą się one we włoskim Val di Fiemme. Jaśkowiec ma nadzieję, że wspólnie z koleżankami uplasuje się wysoko zwłaszcza w rywalizacji zespołowej. - Sztafeta będzie dla mnie priorytetem - nie ukrywa 26-latka. - Myślę, że razem damy radę - już to pokazałyśmy na MŚ w Libercu i potem potwierdziłyśmy na igrzyskach w Vancouver. W Val di Fiemme też powinno być dobrze. Mistrzostwa świata będą bardzo ważne. Na tych zawodach najłatwiej jest wypełnić kwalifikację na igrzyska olimpijskie, więc na pewno będzie trzeba tam postarać się o jak najlepszy wynik i o spokój głowy w sezonie olimpijskim.
Jedną z konkurencji w Val di Fiemme będzie sztafeta sprinterska, w której Polki w poprzednich latach nie startowały. Praktycznie przed każdymi mistrzostwami w mediach pojawiają się jednak spekulacje, czy duet złożony z Justyny Kowalczyk i którejś z pozostałych kadrowiczek nie miałby szans na naprawdę dobry wynik. Kandydatką do miejsca w składzie mogłaby być właśnie Jaśkowiec. - Mam taką nadzieję, że pobiegniemy w sztafecie sprinterskiej - przyznaje zawodniczka. - Na takie rozmowy przyjdzie jednak jeszcze czas. Przede wszystkim musi być naprawdę dobra dyspozycja. Gdybyśmy pobiegły to chciałabym, żeby Justyna mogła biec tylko za siebie, a nie odrabiała za mnie. Musi to być moje sto procent biegania, sto procent dyspozycji, żebyśmy naprawdę mogły powalczyć - mówi Jaśkowiec.
26-letnia narciarka w swym dorobku ma między innymi dwa złote medale z młodzieżowych mistrzostw świata, wywalczone w 2009 roku w Praz de Lys-Sommand. Jej najlepszy wynik w Pucharze Świata to dziewiętnaste miejsce w biegu na 30 kilometrów w Oslo w 2010 roku.