Justyna Kowalczyk przez cały etap samotnie prowadziła i starała się utrzymać przewagę nad rywalkami, jednak w końcówce współpraca Therese Johaug, Kristin Stoermer Steiry oraz Charlotte Kalli przyniosła efekt w postaci znacznego zniwelowania różnicy. Na mecie Polka zameldowała się niespełna dwadzieścia sekund przed nimi. - W tym Tour de Ski nie byłam jeszcze tak blisko Kowalczyk - mówiła Johaug po biegu. Wszystko się może zdarzyć. Gdy Charlotte wspólnie z Kristin mnie dogoniła to na nowo się "zbudziłam". Byłyśmy w stanie współpracować i z trzydziestu pięciu sekund straty zostało tylko osiemnaście.
W walce o miejsce w czołowej trójce klasyfikacji generalnej liczy się także wspomniana Kristin Stoermer Steira. Ona również zwróciła uwagę na pomoc ze strony szwedzkiej rywalki. - To dobrze, że Kalla miał tak udany dzień. Niesamowite, że razem byłyśmy w stanie odrobić w końcówce tyle sekund, jest to dla mnie niespodziewane. Nie miałam jakiegoś wyjątkowo dobrego dnia, ale i tak zyskałam pół minuty nad Kowalczyk na dystansie, na którym zwykle jest ona mocna.
Po czwartkowym etapie do Charlotte Kalli z gratulacjami pośpieszył ... Egil Kristiansen. Trener Norweżek również uważa, że to właśnie świetna dyspozycja Szwedki znacząco pomogła jego podopiecznym. - Nie przypuszczałem, że odrobimy do Kowalczyk tak wiele.Therese i Kristin powinny podziękować Kalli. Myślę jednak, że zobaczymy kolejne świetne biegi Kowalczyk w stylu klasycznym w piątek i sobotę.
Ze swym trenerem zgodziła się Astrid Jacobsen. - Nie można skreślać Kowalczyk po jednym nieco słabszym biegu. Biegła przecież cały czas sama z przodu, a to nie jest łatwe - powiedziała była mistrzyni świata w sprincie.