Zwycięstwo Aleksandra Liegkowa w biegu na 50 kilometrów w Oslo, punkty Macieja Kreczmera

Łukasz Witczyk 16 Marca 2013, 16:34

Bieg na 50 kilometrów w Oslo to najbardziej prestiżowe zawody zaliczane do Pucharu Świata w biegach narciarskich. Porównywany jest on do Grand Prix Formuły 1 rozgrywanym na ulicznym torze w Monte Carlo. W mistrzostwach świata w Val di Fiemme na tym morderczym dystansie w fantastycznym stylu triumfował Johan Olsson, który w stolicy Norwegii był nieobecny. Warto jednak dodać, że mistrzowski bieg rozgrywany był stylem klasycznym, a biegacze rywalizujący w Oslo biegli stylem dowolnym.

Sobotni bieg w Oslo był emocjonującym widowiskiem, a zawodnicy często próbowali rozpocząć ataki, dzięki którym wyszliby na czoło stawki. Jako pierwsi na taki atak zdecydowali się Anders Soedergren i Simen Andreas Sveen. Po przebiegnięciu 5 kilometrów dwójka ta zwiększyła tempo i już po 8,3 km miała niespełna 24 sekundy przewagi, która nieznacznie stopniała na kolejnym punkcie kontrolnym usytułowanym na 10,5 km. Jednak już po kolejnych 800 metrach stracili oni niemal cały zapas czasu i zostali doścignięci przez grupę pościgową.

Kolejnymi zawodnikami, którzy zyskali większą przewagę byli Remo Fischer i Curdin Perl. Szwajcarzy na punkcie kontrolnym umiejscowionym na 16,6 km mieli 10 sekund przewagi nad goniącym ich Michaiłem Semenowem oraz blisko 16 sekund nad Lari Lehtonenem. Kolejni zawodnicy tracili do prowadzących prawie 30 sekund. Po kolejnych dwóch kilometrach Szwajcarzy zostali doścignięci przez Białorusina, a Fin zmniejszył swoją stratę do blisko 10 sekund. Z kolei "peleton" tracił do uciekinierów 31 sekund. Właśnie wtedy do odrabiania strat rzuciła się grupa pościgowa, która na 800 metraqch odrobiła 15 sekund.

Strata ta wraz z kolejnymi kilometrami systematycznie topniała i już na 24,2 km ucieczka została zlikwidowana. Szwajcarzy spełnili jednak swoje zadanie, bowiem biegnąc na prowadzeniu odebrali punkty za bonifikatę, ktore były niezwykle ważne w kontekście walki o triumf w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Zażartą walkę o dodatkowe punkty stoczyli Dario Cologna i Petter Northug. Przed sobotnim biegiem w Oslo, Szwajcar wyprzedzał Norwega zaledwie o 23 punkty.

Na półmetku rywalizacji na czele stawki znajdowała się kilkuosobowa grupa, w której znaleźli się m.in. Martin Johnsrud Sundby, Aleksander Liegkow czy Dario Cologna. To właśnie między Rosjaninem i Szwajcarem rozstrzygnęły się losy kolejnej lotnej premii. Lepszy na 27,9 km był Liegkow i to on zainkasował więcej dodatkowych punktów. Dopiero na 16. miejscu na tym punkcie kontrolnym był Northug, który do prowadzącego Rosjanina tracił 21,5 sekundy.

Czołowa siódemka traciła jednak na dystansie kolejne sekundy i po 32,5 km ich przewaga wynosiła już 13 sekund, a w strefie bufetu i zmian do czołówki dołączyli kolejni biegacze, wśród których był Northug. Norweg nie zamierzał się poddawać, lecz również nie narzucał tempa i biegł pod koniec grupki uciekinierów. Po przebiegnięciu 35,5 km grupa ta miała blisko 25 sekund przewagi nad "peletonem". Chwilę później pięciu zawodników uzyskało kilkanaście metrów przewagi, lecz została ona szybko zniwelowana przez pozostałych uczestników ucieczki.

Pościg ten kosztował wiele sił Dario Colognę, który odpadł z czołowej grupki i na 32,8 km tracił już 16 sekund, a jego tempo było coraz wolniejsze, co spowodowało stratę kolejnych cennych sekund. Ostatecznie Szwajcar bieg zakończył na 19. miejscu. Na następnych kilometrach tempa narzuconego przez czołową grupę nie wytrzymali Northug i Tord Asle Gjerdalen, którzy stracili na podbiegu około 20 sekund. W związku z tym losy zwycięstwa rozstrzygnęła między sobą piątka zawodników.