Zwycięstwo Marit Bjoergen w Oberstdorfie, Justyna Kowalczyk dziesiąta

.Ja choruję na astmę i wiem co to jest. Po 100 metrach biegu można ducha wyzionąć .A Bjergen wziewa to co innym nie wolno i biega jak sarenka po lesie. Kpiny ze współzawodnictwa sportowego.

Norweżkom skóry nie odda... jutrzejszy bieg odpowie na to pytanie... brawo Justa, trzymamy mocno kciuki za najwybitniejszą biegaczkę TdS ever !!!

wiadomo prezes woli topić kasę w kilkusekundowe zabawy które nic wspólnego nie mają ze sportem...

Swoją wielką moc pokazała w pierwszej częsci trasy, na podbiegu ie wiele uległa najlepszym zawodniczką, co świadczy o dużej porpawie. Druga zjazdowa część została zawalonaprzez piszczele, jednak jak powiedziała sama zawodniczka, z powodu bólu i obaw przed upadkiem na śliskiej trasie wyraźnie przychamowała i straciła de facto jakieś 5-6 sekund, gdyby nie ta strata startowałaby praktycznie razem z Johaug. Jeżeli w łyżwie Justyna zanotowała tak duży progres, to także w klasyku będzie znacznie lepiej, tym bardziej, że Tour przenosi się do Włoch, gdzie znajdują się ulubione trasy naszej zawodniczki. Zwycięstwo Marit nie powinno dziwić, styl i trasa na jej korzyść, dużo zjazdów co daje jej dodatkowy atut, wysokie miejsce Johaug (wysokie, biorąc pod uwage fakt długość dystansu i zwyczajowe miejsca pod koniec pierwszej dziesiątki, a nawet na początku dwudziestki na nim). Dobry występ Heidi która na pewno powalczy o podium, a na Alpe Cermis wspina się zawsze bardzo dobrze (czas w okolicach 4). Bardzo dobry występ Amerykanek, poza zagłubioną Kikan, która praktycznie straciła już szanse na KK w sprinatch, jej styl też wygląda gorzej niż kiedyś, wcześniej miała najpiększniejszą łyżwę na świecie -wręcz odbijała się na narcie. Z dobrej strony po raz kolejny pokazuje się Fessel, która w Davos była druga na dystansie 10 km łyżwą. Duże brawa należą się Stinie Nilsson liderce klasyfikacji młodzieżowej. Jutro 10km klasykiem, Justyna zacznie odabiać starty, wielką korzyścią dla niej jest bieg w gronie najlepszych nie jak w Lillehamer samotna pogoń za najlepszymi, te które mijała nie miały jak jej pomóc. Justro musi zacząć bardzo ostro, tak aby dobiec Terese, razem pognać za Weng, po drodze pewnie na poczatku do pociągu dołączą Haga i Oestberg. Dobiegnięcie do Marit jest całkiem możliwe, tym bardziej, że Terese będzie gonić jak szalona. Na finiszu największe szanse mają Marit, Justyna i Heidi, jeżeli dobiegną razem. Justyna powinna w tegorocznym Turze powalczyć conajmniej o pierwszą 5. Zagrozić jej mogą Weng, Johaug i Marit. Decydujący może być bieg na 15 km łyżwą, do którego Justyna najprawdopodobniej ruszy razem z Norweżkami, wszystko zależeć będzie od starty z sprincie łyżwą i zysku na 5 km klasykiem ,który może wygrać - styl odpowiedni, dystans idealny. PO 15 zostanie jeszcze 10km, gdzie ze startu wspólnego razem z Johaug pewnie postrają się uciec Marit. Pod Alpe Cermis styl praktycznie nie ma znaczenia, liczy się tylko wytrzymałość. Królowa tego pobiegu jest Johaug, ale de facto Justyna nigdy nie walczyła z nią jeden na jeden, jak sama mówiła, Terese biegła po wynik ona po zwycięstwo. Jednak nawet jeżeli młodsza Norweżka będzie nie do pokonania pod tę górę to Marit jak najbardziej. W biegach zawodniczka z większym bicepsem, jaką niewątpliwie jest Marit pod góre wcale nie ma dużo łatwiej, z uwagi na jej wagę, jest cięższa, co utrudnia wspinaczkę. Dlatego Johaug zyskuje na podbiegach, a Bjoergen na zjazdach, bo cięższy jedzie szybciej.

tak nie znam i nie śledzę aby móc zabrać zdanie w tej sprawie. Kto jest jednak ciekawy niech przeczyta: [quote]Justynę Kowalczyk uważam za geniusza biegów. Wielki talent oraz niesamowita wytrwałość i ambicja. Niestety jej pech polega na tym, że trafiła na czasy gigantycznej korupcji o charakterze mafijnym. Szczególnie jest to widoczne w biegach narciarskich. Doszło już nawet do tego, że w sposób "oficjalny" stosuje się doping ale tylko dla wybranych. O czystym sporcie każą nam zapomnieć. Szefem biegów jest były biegacz, stary oszust stosujący niedozwolone przetaczanie krwi, niejaki Ulwang (oczywiście Norweg) Jest on jednocześnie właścicielem firmy produkującej sprzęt narciarski (szczególnie odzież) Nic zatem dziwnego, że zależy mu na sukcesie norweskich biegaczy bo jest to reklama jego wyrobów. Szefem komisji lekarskiej uczynił Norwega. A ta komisja wydumała, że astma wysiłkowa jest chorobą, która odbiera szanse ich zawodnikiem. Jest to bezczelna i jawna bzdura. Astma wysiłkowa jest przypadłością, cechą organizmu a nie chorobą. Astmę wysiłkową ma każdy bowiem każdy organizm można doprowadzić do takiego zmęczenia ze zabraknie tchu. Stosowanie zabronionych specyfików nie jest więc leczeniem lecz niedozwolonym, sztucznym poprawianiem właściwości organizmu. Po prostu ordynarnym dopingiem. Tolerancję na wysiłek albo ma się wrodzoną albo można wytrenować. Niewątpliwie należy mieć wrodzone predyspozycje czyli talent. Zauważcie, że wszelki próby protestu kończą się ostracyzmem potężnej grupy mafijno - biznesowej. Również pseudo działacze oraz pseudo dziennikarze nabierają wody w usta bowiem sami są przy korycie i żywią się korupcją pełną paszczą. Żaden z dziennikarzy nawet nie zająknie się na temat dopingu w narciarstwie biegowym. Osamotniony Wierietielny może tylko przemycać swój żal i protest między wierszami. Stwierdzam zatem, że biegi narciarskie to nie jest sportowa rywalizacja lecz biznesowy cyrk przesiąknięty korupcją, dopingiem i obłudą. Tym cyrkiem zarządza norweska, przestępcza grupa o charakterze mafijnym. My zaś jesteśmy tłuszczą ze zoperowanymi mózgami napełnionymi reklamową sieczką. Naszym zadaniem jest oglądać "zawody", bezmyślnie czytać reklamy i kupować ich sprzęt. O takich pojęciach jak czysta, sportowa rywalizacja w duchu greckiego olimpizmu możemy zapomnieć.[/quote]