W pierwszych godzinach po ogłoszeniu wymiaru sugerowanej kary dla Johaug nie brakuje różnych komentarzy, w tym takich, wedle których jest ona łagodna. Sama narciarka zauważyła, że kara nieco ponad roku zawieszenia oznacza wiarę w jej wersję zdarzeń, mówiącą o błędzie lekarza, gdyż w przeciwnym razie otrzymałaby minimum dwa lata zakazu startów. Nie znaczy to jednak, że Norweżka godzi się z proponowaną karą.
- Cieszę się, że uwzględniono moje argumenty, że wierzy się w to, co powiedziałam. Nie rozumiem jednak, dlaczego za to, co się stało, mam zostać ukarana aż czternastomiesięcznym zawieszeniem. Będę teraz czekała na ostateczną decyzję z nadzieją, że zapadnie ona szybko. W międzyczasie będę ćwiczyć tak dużo, jak tylko dam radę - powiedziała Johaug.
Na zabranie głosu zdecydował się również jej prawnik Christian B. Hjort. - Z jednej strony Therese cieszy się, że jej uwierzono. Z drugiej strony uważa jednak, że w takim przypadku kara nie powinna wynosić aż 14 miesięcy. Jako jej prawnik uważam, że w ogóle nie ma podstaw do zawieszenia - powiedział Hjort.
ZOBACZ WIDEO Justyna Kowalczyk: Wystartowałam dobrze, później zaczęło boleć (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}