Na pierwszym punkcie pomiaru czasu Kowalczyk dość wyraźnie prowadziła, ale w dalszej części dystansu zbliżone rezultaty miały już mało znane rywalki z Włoch i Niemiec. Prowadzenie między nimi zmieniało się wiele razy, ale ostatecznie to konkurentki zajęły dwie pierwsze pozycje, a Polka została sklasyfikowana na trzecim miejscu.
Dopiero po zawodach, których nie transmitowano w żadnej telewizji, sama Kowalczyk wyjawiła powody takiego stanu rzeczy - na trasie nie uniknęła upadku. Całe zdarzenie miało miejsce na odcinku prowadzącym w dół, gdzie prędkość była na tyle duża, że narciarka poobijała się i dodatkowo złamała jeden z kijków.
Polka wróciła na trasę, ale odczuwając ból przegrała z dwiema rywalkami.
Zdarzyło mi się już kilka razy w życiu przywalić spektakularnie w glebę ma dużej prędkości...Twardo dziś było I kijka i tyłka szkoda...
— Justyna Kowalczyk (@JuiceKowalczyk) 17 grudnia 2016
ZOBACZ WIDEO: Szczere słowa Wojciecha Fortuny: nie uniosłem ciężaru popularności
"Po co kontynuować bieg?" - do tego "galaxxy" nie zna pojęcia: ambicja sportowca.
- Justynko, ważne, że mimo siniaków hum Czytaj całość