Marit Bjoergen: Myślałam, że Justyna może powalczyć o podium

PAP/EPA / PETER KLAUNZER
PAP/EPA / PETER KLAUNZER

- Justyna ostatnio z dobrej strony pokazała się w Otepaeae, więc wydawało mi się, że powalczy o podium. Trudno mi powiedzieć, dlaczego się jej nie udało - powiedziała po biegu na 10 kilometrów klasykiem w Lahti złota medalistka Marit Bjoergen.

Słynna norweska biegaczka w tym sezonie wróciła do sportu po przerwie macierzyńskiej i choć już w Pucharze Świata spisywała się bardzo dobrze, to dopiero na mistrzostwach w Lahti pokazuje prawdziwą moc. Najlepsza była już w biegu łączonym na 15 kilometrów, a we wtorek wręcz zdeklasowała rywalki.

Ze Szwedką Charlotte Kallą, która zajęła drugie miejsce, wygrała o 41 sekund. Na tym dystansie taka różnica to prawdziwa przepaść.

Bjoergen zdradziła, że przed startem była zdenerwowana, bo bardzo chciała wygrać akurat tę konkurencję, jednak już na trasie czuła się znakomicie, a doskonale przygotowane narty umożliwiały jej osiąganie wysokich prędkości.

Sześć lat temu po wygranej "dziesiątce" Bjoergen powiedziała, że był to najlepszy bieg w jej życiu. Tym razem było jeszcze lepiej. - Tam od startu do mety walczyłam o zwycięstwo, w pewnym momencie traciłam do Justyny Kowalczyk 20 sekund. Musiałam bardzo walczyć i na mecie byłam bardzo zmęczona. Teraz było łatwiej - powiedziała.

Zobacz wideo: Dawid Kubacki: Jesteśmy na najwyższym poziomie. Reszta świata też wie, na co nas stać

Z najlepszą polską biegaczką Norweżka wygrała wtedy o cztery sekundy. Teraz ósma na mecie Kowalczyk miała czas gorszy od Bjoergen o minutę i trzydzieści cztery sekundy.

- Justyna z dobrej strony pokazała się niedawno w Otepää, więc wydawało mi się, że może powalczyć o podium. Trudno powiedzieć, dlaczego jej się nie udało. Może chodziło o narty? To był trudny dzień dla tych, którzy je przygotowywali, choć moje spisały się świetnie - podkreśliła raz jeszcze.

Zdaniem wielu znawców tematu ciąża służy sportsmenkom i dzięki niej po powrocie do rywalizacji są one silniejsze, niż przed macierzyńską przerwą. Bjoergen nie umiała jednak odpowiedzieć na pytanie, czy teraz czuje się lepiej, niż przed urodzeniem syna.

- Trudno mi powiedzieć, czy po ciąży jestem mocniejsza jako sportowiec. Czuję się tak samo jak wtedy, gdy na świecie nie było jeszcze Mariusa. W tym roku nie trenowałam tak dużo w związku z obowiązkami matki, ale robię to już od tylu lat, że wiem, co powinnam robić i nie muszę poświęcać aż tak wiele czasu na przygotowania, żeby utrzymać się na najwyższym poziomie - wyjaśniła szesnastokrotna złota medalistka mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym.

Z Lahti - Grzegorz Wojnarowski

Komentarze (15)
avatar
Henryk Warchoła
1.03.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Prezes liczy na medal Kowalczyk,jest pytanie czy
pan prezes chce za darmo .
Pan prezes ładnie mówi . 
MKS17
1.03.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kolejny raz ćpunka Marit wygrała. Zwróciliście uwagę jak dobiegła do mety. Brak jakiegokolwiek zmęczenia. Przecież to przeczy prawom fizyki. Druga Kala jeszcze po przebraniu na fotelu dla prow Czytaj całość
avatar
Albin Wira
1.03.2017
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Pod hasłem "bicepsy Marit Bjoergen blogspot" można zobaczyć jak wygląda przy niej nasza Justynka. SZOK ! To że Justyna z nią już wygrywała to prawdziwy CUD 
avatar
Ksawery Darnowski
1.03.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Justyna nie miała dobrze posmarowanych nart, wbrew temu co mówiła.
Z zespołu Justyny odchodzą najlepsi specjaliści z tej dziedziny ponieważ brak sukcesów sprawia, że brak również pieniędzy aby
Czytaj całość
avatar
Tolek Ell
1.03.2017
Zgłoś do moderacji
3
2
Odpowiedz
Marit, bo Justyna ,,nie choruje,, na astmę, zapomniałaś??