Rywalki przestały krytykować Johaug. Tylko Kowalczyk się wyłamała

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Therese Johaug
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Therese Johaug

Zmiana opinii w środowisku to zdaniem menedżera Therese Johaug świetna wiadomość na kilka tygodni przed rozprawą w Trybunale Arbitrażowym ds. Sportu w Lozannie.

W tym artykule dowiesz się o:

Therese Johaug nie miała najlepszej opinii w środowisku, kiedy w październiku 2016 roku wyszło na jaw, że została złapana na dopingu. Reprezentantkę Norwegii otwarcie krytykowali m.in. Justyna Kowalczyk, Aino Kaisa Saarinen, Nathalie von Siebenthal czy Sami Jauhojarvi.

Jak zauważa dziennik "Dagbladet" dziś większość biegaczy i biegaczek patrzy na to z zupełnie innej strony.

- Już nie mogę się doczekać, aż Therese wróci. Uwielbiam ją - powiedziała von Siebenthal. Szwajcarka wcześniej sugerowała, że Johaug kłamie, mówiąc, że nie wiedziała o niedozwolonym środku w kremie na poparzenia ust, który zastosowała.

Ze swoich słów wycofał się także Jauhojarvi. Wcześniej zaatakował Norweską Komisję Antydopingową za zarekomendowanie zbyt krótkiej kary dla dwukrotnej triumfatorki Pucharu Świata (14 miesięcy) i nazwał ją "mało wiarygodną".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Grosicki w "odwiedzinach" u królowej. Był tylko jeden problem

- Teraz to już nie ma znaczenia. Zaznaczam jednak, że nie atakuję Therese, ani o nic ją nie oskarżam. To samo tyczy się Norweskiej Komisji Antydopingowej - zapewnił Jauhojarvi.

Tylko Kowalczyk się wyłamała i odmówiła komentarza w tej sprawie.

Z zakończenia nagonki na Johaug cieszy się jej agent.

- Na początku to było szaleństwo, bo większość słów krytycznych padła na podstawie szczątkowych informacji. Wiele komentarzy zostało również źle zrozumianych. Teraz jest lepiej, ponieważ ludzie znają więcej faktów - powiedział menedżer Therese, Jorn Ernst.

Jego zdaniem punktem zwrotnym miało być styczniowe przesłuchanie Johaug na stadionie Ullevaal.

- Chcieliśmy, aby media miały do niego otwarty dostęp i przekazały dalej najważniejsze informacje. To samo chcielibyśmy zrobić podczas rozprawy w Trybunale Arbitrażowym ds. Sportu (CAS), ale to może być ciężkie do realizacji, bo wszystko odbędzie się w bardzo małej salce - wyjaśnił Ernst.

Johaug za stosowanie niedozwolonych środków została zawieszona na trzynaście miesięcy. Dla działaczy FIS to była zbyt łagodna kara, dlatego złożyli odwołanie do CAS. Norweżka ma stawić się na sali sądowej w czerwcu. Ostateczny werdykt pozna kilka tygodni później.

Komentarze (2)
avatar
steffen
11.05.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Dziennikarzyna przytoczył wypowiedzi aż dwóch osób, raczej z tych mniej znanych, i z tego wyciągnął jakże śmiały wniosek że "wszyscy, tylko nie Kowalczyk" :D Czytaj całość
avatar
yes
4.05.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Zobaczymy co się wydarzy.
Na razie jest przelewanie z pustego w próżne.