Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że nawet gdy Justyna Kowalczyk zakończy karierę, to starty będą kontynuowały jej nieco młodsze koleżanki z reprezentacji. Czas pokazał, że Paulina Maciuszek przerwała występy już ponad rok temu, Kornelia Kubińska przeszła ostatnio operację i jej powrót do wyczynowego biegania również jest wątpliwy, natomiast Sylwia Jaśkowiec i Ewelina Marcisz mają za sobą liczne problemy z kontuzjami.
Grono następczyń jest tymczasem wąskie. W kadrze jest Martyna Galewicz, która od 2011 do 2015 roku wystartowała w Pucharze Świata tylko w Szklarskiej Porębie, a teraz jest jedną z czołowych postaci naszego zespołu. Nową postacią jest Urszula Łętocha, ale 23-latka to wciąż melodia przyszłości, do tej pory bez seniorskich sukcesów.
W polskich biegach nie brak talentów, ale te największe, jak Monika Skinder i Izabela Marcisz, to nastolatki, które dopiero w przyszłości dołączą do seniorskiej reprezentacji. Póki co trener Janusz Krężelok nie wyklucza jednak, że w nowym sezonie szansę dostaną nie tylko obecne kadrowiczki.
- Każdy ma prawo startować jeśli tylko sobie to wywalczy. Trzeba przede wszystkim spełniać kryteria, w tym mieć odpowiednią liczbę FIS punktów. Nigdy nie zamykam nikomu drogi. Rezerwa musi być, więc zabranie na zawody nawet kogoś spoza kadry nie jest wykluczone. Jeśli ktoś się będzie wybijał i będzie spełniał kryteria, jeśli będzie widać że mu się taki start należy, to wówczas czemu nie. Ja jestem otwarty. To wszystko są nasi zawodnicy i nasze zawodniczki i trzeba im dawać szansę - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty Janusz Krężelok.
Puchar Świata rozpocznie się już za tydzień w Kuusamo. Na pierwsze zawody kobiet Polska wystawi prócz Justyny Kowalczyk także Galewicz, Łętochę i Marcisz.
ZOBACZ WIDEO: Hit na remis. Brazylia strzelała ślepakami na Wembley - zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]