Niespodziewanie pies wyrwał się z rąk trenerowi Aleksandrowi Wierietielnemu i ruszył do Justyny Kowalczyk. Gdyby wpadł pod narty polskiej mistrzyni, sytuacja mogła być bardzo groźna. Na szczęście do tego nie doszło i skończyło się tylko na strachu.
Wielokrotnie biegaczka z Kasiny Wielkiej podkreślała duże przywiązanie do swojego psa. Często towarzyszył jej i nadal to robi podczas zgrupowań oraz zawodów.
Oto mój prywatny Brutus!
— Justyna Kowalczyk (@JuiceKowalczyk) 25 marca 2018
Wyrwał się dzisiaj w trakcie biegu Trenerowi i z pyskiem mi pod nartki!!! Żeby jeszcze rywalkom...Ale może chciał wyrównać szanse?
Fot. @Skipol_pl pic.twitter.com/zKA9wwAIv9
Niebezpieczna sytuacja na trasie nie wpłynęła jednak negatywnie na wynik Justyny Kowalczyk i całej zwycięskiej sztafety AZS AWF Katowice, którą reprezentowała. Oprócz dwukrotnej mistrzyni świata w składzie złotej drużyny znalazły się Martyna Galewicz, Magdalena Czusz oraz Katarzyna Stokfisz.
Srebrny medal zdobyła sztafeta LKS Markam Wiśniowa-Osieczany, a brąz MKS Halicz Ustrzyki Dolne.
ZOBACZ WIDEO "Mógł nie przyjąć zaproszenia". Krzysztof Wielicki o samowolnym ataku Denisa Urubki
wyrwał się z trenerskich rąk!
wiadomość jakby co najmniej czołg wjeżdżał na Kowalczyk