[tag=4222]
[/tag]W zakończonym niedawno sezonie polskie biegi narciarskie znalazły się na dwóch przeciwległych biegunach. Z jednej strony bardzo dobre występy Moniki Skinder na mistrzostwach świata juniorek w Lahti (srebrny medal w sprincie techniką klasyczną) oraz 18-letniej Izabeli Marcisz na seniorskim czempionacie w Seefeld (27. miejsce w biegu łączonym) dają powody do optymizmu. Nie można niestety tego powiedzieć o kadrze męskiej. Wyniki osiągane minionej zimy zarówno przez seniorów, jak i juniorów nie były zadowalające. Powody takiego stanu rzeczy wyjaśnia trener Janusz Krężelok.
Zobacz także: To ostatni taki występ Justyny Kowalczyk. "Moja pomoc nie będzie już potrzebna"
- Kadra juniorek była w tym sezonie priorytetem. Trenowały one już od kwietnia zeszłego roku, natomiast my ze względu na mniejsze nakłady finansowe rozpoczęliśmy przygotowania dopiero pod koniec maja, więc cała wiosna praktycznie nam uciekła - rozpoczął były olimpijczyk, w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Po drugie, należy zauważyć, że chłopaki zaliczyli w tym sezonie swój debiut na dużej imprezie juniorskiej. Z kolei dziewczyny, które trenuje Justyna Kowalczyk, uzyskiwały już wcześniej dość dobre wyniki na tym poziomie, jak choćby Monika Skinder, więc z pewnością było im zdecydowanie łatwiej. Po trzecie, były one wspomagane przez Justynę sprzętem, na którym przez wiele lat startowała w zawodach, co również bardzo im pomogło. Tak więc porównanie kadry juniorek do juniorów jest według mnie nie na miejscu - kontynuował.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Chievo rozbite przez Sassuolo. Niemoc strzelecka Stępińskiego trwa [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Mimo tego trener jest zadowolony z pracy, jaką polscy juniorzy wykonali w zakończonym sezonie.
- Wyniki minionej zimy może nie były zadowalające, ale porównując je do poprzednich sezonów, to chłopcy zrobili krok do przodu. Jak już wspomniałem wcześniej, nasz budżet, w porównaniu do innych grup szkoleniowych, jest bardzo ograniczony, co zdecydowanie nie pomogło nam w przygotowaniach - powiedział Krężelok.
Czterokrotny uczestnik igrzysk olimpijskich stwierdza, że na ten moment w jego grupie nie ma zawodnika, który w niedalekiej przyszłości będzie startował w zawodach najwyższej rangi. Jego zdaniem wymaga to długofalowego procesu treningowego.
- Na pewno w kadrze A jest Dominik Bury, który był już blisko "30" na igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu. Jeśli chodzi o zawodników, którymi ja się zajmuję, to w tej chwili nie mamy niestety nikogo, kto mógłby rywalizować w Pucharze Świata. W sportach wytrzymałościowych metodyka treningowa rozłożona jest na kilka lat do przodu i na efekty trzeba będzie poczekać. W dodatku nie mamy takich chłopaków, którzy poziomem od razu dorównają choćby wspomnianemu Dominikowi, więc trzeba stopniowo rozwijać ich poziom sportowy - zakończył Janusz Krężelok.
Czytaj również: Karolina Małysz nie chce być celebrytką. "Za bardzo to wszystko przeżywam"