Pod koniec marca Justyna Kowalczyk została złotą medalistką mistrzostw Polski w biegu na 15 kilometrów techniką klasyczną. Na mecie wyprzedziła drugą zawodniczkę o ponad 3 minuty, ale mimo to kolejnych występów tej rangi nie planuje. - Zrobię to, ale już nie pod egidą PZN, jak w mistrzostwach Polski - zapewnia Polka w rozmowie z "Faktem".
W tym sezonie Kowalczyk pełniła rolę asystentki trenera Aleksandra Wierietielnego, ale dodatkowo wspomogła zawodniczki na mistrzostwach świata w Seefeld, gdzie wystąpiła w sztafecie. - Moja pomoc nie będzie już potrzebna. Może kiedy dziewczyny nie będą musiały się ze mną porównywać, mocniej rozwiną skrzydła? Takie porównania są trudne i doskonale zdaję sobie z tego sprawę - dodała 36-latka.
Czytaj też: Niemieckie media o zatrudnieniu Stefana Horngachera. "Jeden twórca mistrzów odszedł, przychodzi drugi"
Na razie Kowalczyk kontynuuje pracę z młodszymi zawodniczkami. Na sam koniec sezonu postanowiła jeszcze pobiegać z podopiecznymi. "Bo biegać na nartkach to przywilej a nie obowiązek! Dziewczynki nabiły po kilkaset "uprzywilejowanych" kilometrów w 10 dni" - napisała na Instagramie Kowalczyk.
Czytaj też: Karolina Małysz nie chce być celebrytką. "Za bardzo to wszystko przeżywam"
Mimo znacznie rzadszych występów 5-krotna medalistka olimpijska ma za sobą bardzo trudny sezon i czeka na zasłużony odpoczynek. - Ta zima była ciężka. Psychicznie wyssała ze mnie wszystko - wyjawiła na łamach "Faktu". Dla zawodniczki był to pierwszy sezon bez startów w Pucharze Świata.
[color=black]ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Anegdoty z szatni Legii. "Hasi skrytykował mnie za sposób chodzenia w szpilkach"
[/color]