Mniej zdjęć na Instagramie, więcej wytężonej pracy przy tworzeniu miejsca, w którym będzie przekazywać swoją wiedzę i doświadczenie. Miejsca tym bardziej szczególnego, że w jego projektowaniu pomagał skoczek Maciej Kot, drużynowy mistrz świata z Lahti. Agnieszka Lewkowicz walczy o swoje.
Dawid Góra, WP SportoweFakty: Kto jest lepszym trenerem - Lewandowska, Chodakowska czy Lewkowicz?
Agnieszka Lewkowicz: Nie porównywałabym nas. Jesteśmy różne. Poza tym, dziewczyny są na wyższym poziomie niż ja.
Na wyższym poziomie czego?
Popularności. Więcej o nich słychać. Ja jeszcze działam w tle, nie jest tak, że zna mnie cała Polska. Poza tym, każda z nas ma swój sposób na trening. Ludzie sami muszą wybrać, która osobowość do nich bardziej trafia.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Zwolnienie Nawałki odbyło się w pośpiechu. "To trochę żenujące"
A jacy ludzie wybierają panią?
Ja nie prowadzę treningów grupowych, tylko personalne. Wolę ponadto trening siłowy przeplatany z biegowym. Tak jestem nauczona. To mi zostało jeszcze z czasów, kiedy uprawiałam lekkoatletykę. Na siłowni natomiast najpierw robię ćwiczenia na jednym stanowisku, a potem, po kilku seriach, na kolejnym. Mam więc nieco inną wizję niż dziewczyny.
Treningi Lewandowskiej i Chodakowskiej są podobno przeznaczone dla wszystkich. Pani też?
Tak, nie trzeba mieć zaplecza, aby do mnie przyjść. Mam indywidualne podejście do każdej osoby. Kiedy przychodzi pan, który chce startować w zawodach kulturystycznych, stworzę dla niego program treningowy, ale zrobię to też dla kogoś, kto dopiero zaczyna.
Partnerki polskich skoczków pochwaliły się wspólnym zdjęciem z Planicy >>
A jak przyjdzie 70-latek i powie, że chce się trochę poruszać?
To chętnie ukształtuję mu zajęcia ze zdrowego kręgosłupa i stabilizacji. Każdego człowieka trzeba najpierw poznać i zobaczyć, co już wie i potrafi. Są ludzie, którzy wolą interwały lub crossfit i nie zmieniam ich przyzwyczajeń. Ja nie mogłabym często trenować crossfitu, ale raz w tygodniu sama włączam sobie takie ćwiczenia. Możliwości jest multum.
Denerwują panią porównania do Anny Lewandowskiej?
Nie przejmuję się nimi. Częściej porównują mnie do Ani nie ze względu na trening, ale wygląd. Słyszałam, że jestem do niej podobna.
Szczerze mówiąc nie widzę podobieństwa.
Ja też! Ale jeśli tak twierdzą, to w porządku. Wolałabym być jednak postrzegana przez pryzmat samej siebie. Uprawiamy tylko ten sam zawód. To tak, jakby porównywać różne osobowości... tramwajarzy.
Może chodzi też o to, że obie jesteście partnerkami znanych sportowców.
Może, ale Robert jest popularniejszy od Maćka. Ania ode mnie też. Na razie.
A znacie się panie?
Nie. Z Ewą Chodakowską też się nie znam.
Z jednej strony ma pani trudniej, bo ciągle panią do kogoś porównują i nazywają partnerką znanego skoczka. Z drugiej, nieco łatwiej, bo dzięki Maciejowi można szybciej się wypromować.
Nie chcę być w ten sposób kojarzona. Sama pracuję na swoją markę. Ale oczywiście, kiedy Maciek udostępni któryś mój post, w czymś pomoże, zawsze jest trochę prościej. Kiedy jednak osiągam sukces jedynie ze względu na moją pracę, czuję olbrzymią satysfakcję. To mnie napędza.
Otwiera pani własne studio w Nowym Targu. Co to za przedsięwzięcie?
Odeszłam od treningów grupowych. To będzie studio do zajęć personalnych. Są osoby, które nie lubią, kiedy cała siłownia patrzy, jak ćwiczą. Im będzie u mnie łatwiej. Chcę uczyć też tych, którzy nie znają nawet podstaw treningu. Będę tam tylko ja i osoba, która chce skorzystać z mojej wiedzy i doświadczenia. Planuję też zajęcia grupowe, ale maksymalnie dla 15 osób. Do tego dorzucę też treningi biegowe.
Czyli nie będzie pani mieć pracowników? Zapewne zdecydowana większość klientów wolałaby ćwiczyć właśnie z panią.
Wszystko zależy od tego, jak rozwinie się działalność. Ale na początku na pewno będę tylko ja. Chcę wyrobić opinię tego miejsca bazując na własnych doświadczeniach. Na tym, czego uczyłam się przez całe życie. Jeśli zainteresowanie będzie naprawdę duże, być może zatrudnię jeszcze jednego trenera.
Dlaczego rozwija pani studio w Nowym Targu, a nie np. w Krakowie, w którym jest zapewne więcej możliwości?
Dlatego, że przeprowadzam się na Podhale. Dojazdy do Krakowa zajęłyby codziennie mnóstwo czasu. Zresztą, Maciek już marudził, że nie chce sam siedzieć w domu. Druga sprawa jest taka, że w Krakowie działa kilka podobnych miejsc, a w Nowym Targu to nowość. Chcę ruszyć pod koniec maja albo na początku czerwca.
Poza aspektami, o których rozmawiamy, jest pani popularna też ze względu na zdjęcia, które wrzuca na Instagrama. Robią furorę.
Do końca tego nie rozumiem. Teraz miałam zastój, spadły statystyki na Instagramie, a liczba polubień utrzymuje się na podobnym poziomie, jak wtedy, kiedy wrzucałam zdjęcia codziennie.
Udaje się na tym coś zarobić?
Dostaję dużo propozycji, więc można powiedzieć, że tak. Na pewno wrócę do tego, kiedy tylko skończę przygotowywać swoje studio.
Nie ma pani problemu z tym, kiedy portale korzystają z pani zdjęć z Instagrama? Często decyduje się pani sporo odsłonić.
Lekkoatletki też są skąpo ubrane. A ja trenuję przez całe życie. Sportsmenki często przebierają się w tej samej szatni, bo takie są warunki, i żadnej to nie przeszkadza. Dla mnie to zupełnie normalne. Na samo zainteresowanie zdjęciami nie zwracam uwagi. Po prostu nie mam na to czasu. Nie mam też problemu z tym, kiedy portale korzystają z moich zdjęć. Trenerka personalna jest osobą publiczną.
Czuje pani na co dzień, że jest osobą publiczną?
Podam przykład. Kiedyś w sklepie zastanawiałam się, którą czekoladę wybrać. Nagle ktoś stanął obok mnie i zapytał: "To trener personalny może jeść czekoladę?!".
Ludzie często poznają panią na ulicy?
W Krakowie tak, ale głównie jako trenerkę personalną. To fajne, że tutaj nie jestem z nikim porównywana, ani kojarzona wyłącznie jako dziewczyna Maćka.
Ma pani nie tylko doświadczenie, ale też wykształcenie. Ukończyła pani krakowski AWF. Może czas wydać książkę, jak niektóre koleżanki po fachu?
W listopadzie chciałam kupić kalendarz na nowy rok, bo miałam zaplanowane kilka wydarzeń na styczeń. Nigdzie nie mogłam znaleźć takiego, jaki lubię. Muszę widzieć cały tydzień, mieć rozeznanie w kilku kolejnych dniach. Powiedziałam wtedy, że najwyższy czas wydać własny kalendarz. Być może na kolejny rok coś takiego powstanie. Zamieściłabym tam też swoje porady, pozycje treningowe, tak, aby każdy mógł z tego kalendarza skorzystać niezależnie od programu ćwiczeń.
Ale w kalendarzu nie da się zawrzeć wszystkiego, co ma pani do przekazania. Książka daje dużo większe możliwości.
Trzeba mieć na nią czas. Teraz zajmuję się studiem. Ono pochłania wszystkie moje siły.
To był jego sezon. Dawid Kubacki najlepszym z Polaków. Oceny dla polskich skoczków narciarskich >>
Czuje pani wsparcie Macieja?
Tak, pomagał mi nawet z dokumentami i dotacją na otwarcie studia. Było dużo papierkowej roboty, a on świetnie się w tym odnajduje.
Maciej Kot - specjalista od księgowości i finansów.
Właśnie tak! Jest moim prywatnym księgowym. Sprawdziłby się w tym zawodzie. Ale pomagał mi też dobrać odpowiednie kolory w studiu.
Mam wrażenie, że po ostatnim sezonie to raczej Maciej może potrzebować dodatkowego wsparcia.
On świetnie sobie z tym radzi. Ja starałam się tylko odwrócić jego uwagę od skoków. Maciek ma znakomite podejście, rozumie, że każdy sportowiec ma gorsze momenty. Jego wielka ambicja przeszkadza mu, ale tego, jak trudno ją pokonać, nie zrozumie osoba, która nigdy nie trenowała. Maciek bardzo pozytywnie reaguje na nowego trenera kadry Michala Doleżala. Czech jest spokojny i ułożony, zresztą dokładnie tak, jak Stefan Horngacher. Wszystko, od początku do końca, musi mieć pod kontrolą. Przede mną i przed Maćkiem mnóstwo pracy. Jednak oboje jesteśmy na dobrej drodze.