Justyna Kowalczyk-Tekieli nie może się już doczekać swojej kolejności, jeśli chodzi o szczepienia przeciwko COVID-19. Dwukrotna mistrzyni olimpijska w biegach narciarskich chce powrotu do normalności i dlatego zaszczepi się w pierwszym możliwym terminie.
W felietonie w "Gazecie Wyborczej" Kowalczyk-Tekieli przekonuje, że to jedyna droga do tego, by znowu móc odwiedzać rodziców i nie martwić się o narażanie ich na zakażenie koronawirusem, by móc planować wakacje, by nie bać się tłumów w hipermarketach.
Do byłej sportsmenki nie przemawiają argumenty antyszczepionkowców. "Nie, nie boję się, że szczepionka zmieni moje DNA. Kurcze, skąd komuś takie rzeczy do głowy przychodzą? Nie, nie odstrasza mnie też, że szczepionka powstała w krótkim czasie. Wierzę w wiedzę i możliwości naukowców" - podkreśliła felietonistka.
Zdaniem Kowalczyk-Tekieli, pomysł z paszportem biologicznym, w którym zawarte byłyby m.in. informacje o szczepieniu przeciwko koronawirusowi czy przebyciu choroby COVID-19, nie powinien nikogo dziwić.
Była sportsmenka na Facebooku zamieściła zdjęcie swojego brata Tomasza, który jest lekarzem i zaszczepił się już w nowotarskim szpitalu. "Będziemy obserwować Szanownego Brata czy się w nocy nie świeci. PS. Nie mogę się doczekać swojej kolejności! Jest mi to absolutnie OBOJĘTNE, kto się zechce zaszczepić. Serio, nikogo nie namawiam. Róbcie sobie, co chcecie. Wasza sprawa. Ja chce szczepionki i tyle. I również nikomu nic do tego" - napisała na portalu społecznościowym Kowalczyk-Tekieli.
Zobacz:
"Dziwna byłam". Justyna Kowalczyk zażartowała z samej siebie
"Czyścimy dziś głowy". Justyna Kowalczyk-Tekieli pokazała zdjęcie z Tatr
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Justyna Kowalczyk w formie. Na trasie i w dobrych ripostach