O pojedynku Włoszki Angeli Carini z Algierką Imane Khelif mówi cały świat. Wszystko przez to, że reprezentantka Włoch po 46 sekundach poddała walkę. Carini została dwukrotnie trafiona w twarz. Po pierwszym ciosie przeszła do narożnika, żeby poprawić pasek od kasku, a drugie uderzenie sprawiło, że poddała walkę.
Udział Khelif w igrzyskach w Paryżu wzbudza wiele kontrowersji. Kwestionowana jest jej płeć. Powód? Po badaniach okazało się, że Algierka ma zbyt wysoki poziom testosteronu, a z biologicznego punktu widzenia uznawana jest za mężczyznę.
Rok temu podczas mistrzostw świata została wykluczona z rywalizacji tuż przed walką finałową. Taką decyzję podjęła światowa federacja bokserska. Przed igrzyskami spełniła ona wymogi kwalifikacyjne i dostała zgodę na udział w najważniejszej imprezie czterolecia. To wzbudza protesty rywalek.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Świątek nie chciała rozmawiać z mediami. "Bardzo emocjonalnie podchodzi do porażek"
W sprawie postanowiła zainterweniować premier Włoch Giorgia Meloni, która spotkała się z prezydentem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomasa Bacha. Jak informuje "Corriere della Sera", do spotkania doszło w hotelu. Głównym tematem rozmów były zimowe igrzyska w 2026 roku, które odbędą się w Mediolanie.
Rozmowa toczyła się jednak także na temat zamieszania związanego z Algierką. - Uzgodniliśmy, że pozostaniemy w kontakcie, aby uczynić sytuację bardziej zrozumiałą. Khelif jest kobietą i od sześciu lat rywalizuje na poziomie międzynarodowym. Dzieliliśmy się poglądami i zgadzamy się, że trzeba to wyjaśnić - powiedział Bach.
Wcześniej Meloni potępiła błędną decyzję MKOl dotyczącą dopuszczenia Khelif do rywalizacji podczas igrzysk.
Czytaj także:
Zdziebło zabrała głos. Wiemy, co dokładnie wydarzyło się w Paryżu
Co tam się działo? Ogromne nerwy polskich młociarzy