Wyszło na jaw, kto publikował obraźliwe memy na profilu Szeremety

Getty Images / Andrzej Iwanczuk/NurPhoto / Na zdjęciu: Julia Szeremeta
Getty Images / Andrzej Iwanczuk/NurPhoto / Na zdjęciu: Julia Szeremeta

Przed walką Julia Szeremeta vs. Lin Yu-Ting na Instagramie polskiej pięściarki pojawiły się memy, które ośmieszają jej rywalkę. Kto za to odpowiada? Trener Tomasz Dylak wyjaśnił wszystko w rozmowie z Interią.

Jeszcze do niedawna raczej niewiele osób wiedziało, kim jest Julia Szeremeta, a podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu pokochała ją cała Polska. Czym młoda pięściarka zaimponowała rodakom? Ambicją, ogromnym sercem do walki, zadziornością oraz specyficznym stylem, który prezentuje w ringu.

Dzięki niej nasz naród pierwszy raz od 32 lat mógł cieszyć się z medalu olimpijskiego w boksie. Dwudziestolatka swoim tanecznym krokiem weszła do finału, ale w walce o złoto z Lin Yu-Ting - choć zaprezentowała się dzielnie - nie miała większych szans. Różnica wzrostu, szybkość i imponujący zasięg ramion jej rywalki zrobiły swoje.

Przed starciem o medal z najcenniejszego kruszcu na instagramowym koncie Szeremety pojawiły się memy uderzające w jej przeciwniczkę. "Żeby zdobyć złoto, jeszcze chłopu muszę naklepać" - tak brzmiał jeden z nich i nawiązywał do kontrowersji związanych z płcią Tajwanki, która oskarżana jest o bycie mężczyzną.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Minorowe nastroje w polskich obozach. "Lekcja pokory, nie jest dobrze"

Przypomnijmy, że w temacie Lin Yu-Ting, podobnie jak Imane Khelif, toczyły się bardzo gorące dyskusje, czy faktycznie powinny zostać dopuszczone do udziału w igrzyskach olimpijskich. Rok temu, podczas mistrzostw świata, zawodniczki zostały zawieszone przez Międzynarodową Federację Boksu (IBA), ponieważ nie zdały testu płci.

Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) wydał nawet w tej sprawie oficjalny komunikat i wyjaśnił, że testy przeprowadzone przez IBA "były bezprawne i brakowało im wiarygodności". Dlatego też nie było podstaw, żeby nie pozwolić pięściarkom na rywalizację w IO.

Julia Szeremeta tłumaczyła, że przed walką odcięła się od mediów społecznościowych, żeby się wyciszyć, i to nie ona odpowiadała wtedy za treści, które pojawiały się na jej Instagramie. Zatem - kto?

- Wściekłem się, bo ja dbam o to wszystko. Z jednej strony to był mój błąd, bo kazałem Julce odciąć się od mediów społecznościowych. I przejęła nad tym kontrolę jej koleżanka, która miała wszystko udostępniać. I przez to, nie patrząc, co udostępnia, puściła wszystko - wyjaśnił trener Tomasz Dylak w rozmowie z Interią.

A gdy tylko szkoleniowiec te memy zobaczył, kazał je natychmiast usunąć. W ciągu pół godziny zniknęły one z konta wicemistrzyni olimpijskiej, ale wszyscy mają świadomość, że w internecie nic nie ginie.

- Julka tak naprawdę się tym nie przejmuje. Ona nawet dokładnie nie wie o tej całej sytuacji i stara się na ten temat nie wypowiadać. Natomiast ja patrzę na to tak, że może jej zaszkodzić, więc staram się być jej ochroniarzem. Tak jeśli chodzi o boks, jak również o życie. To jest 20-letnia, bardzo wrażliwa dziewczyna, która jeszcze nie do końca wie, jak życie i świat może ją skrzywdzić - podkreślił Tomasz Dylak.

---> Rywalka Szeremety pójdzie do sądu? Jej słowa dają do myślenia
---> Brytyjczyk zadał niewygodne pytanie. Polka tylko spuściła wzrok

Źródło artykułu: WP SportoweFakty