Jak informuje portal france24.com, powołując się na agencję Reuters, Imane Khelif podjęła działania prawne przeciwko World Boxing - organizacji zarządzającej boksem olimpijskim.
Algierska pięściarka złożyła skargę do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS). Khelif sprzeciwia się nowym testom płci, które wprowadzono w maju, a które uniemożliwiły jej udział w czerwcowym turnieju w Eindhoven.
ZOBACZ WIDEO: Polak wspomina koszmar z Rosji. "Strzykawką wyciągali mi krew z oka"
Mistrzyni olimpijska z Paryża domaga się także możliwości startu w mistrzostwach świata w Liverpoolu (odbędą się w dniach 4-14 września 2025 r.), bez konieczności poddawania się wspomnianym testom.
"Sąd Arbitrażowy ds. Sportu poinformował w oświadczeniu, że apelacja ma na celu uchylenie wyroku i umożliwienie Algierce Khelifowi startu w mistrzostwach świata w boksie w 2025 r. bez konieczności przechodzenia testu. Dodał również, że oddalił wniosek Khelif o zawieszenie wykonania decyzji do czasu rozpatrzenia sprawy" - czytamy na stronie france24.com.
Strony wymieniają obecnie pisemne stanowiska. Następnie CAS wyznaczy termin rozprawy.
Jeżeli Khelif osiągnie swój cel, to dojdzie do potężnego zamieszania w świecie boksu tuż przed mistrzostwami. Warto bowiem przypomnieć, że chociażby polskie pięściarki, na czele z Julią Szeremetą, mają za sobą wymagane testy (więcej tutaj).
Przypomnijmy, że podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu Khelif - podobnie jak inna złota medalistka Lin Yu-ting z Tajwanu - była celem ataków w mediach. Kwestionowano płeć obu zawodniczek, oskarżano je o nieuczciwą rywalizację z kobietami.
Podczas mistrzostw świata w 2023 roku Khelif i Lin zostały zdyskwalifikowane z uwagi na to, że nie przeszły testu płci. Decyzję podjęło Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu (IBA), które wówczas zarządzało boksem olimpijskim. Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) odrzucił te wyniki, nazywając je "wadliwymi i nielegalnymi" i zezwalając obu pięściarkom na start w Paryżu.