Gwiazdy światowego boksu olimpijskiego sprawdziły swoje umiejętności w lubelskim Centrum Spotkania Kultur. To dla nich wyjątkowy test, bo już w kwietniu odbędą się kwalifikacje olimpijskie przed igrzyskami w Tokio. Łącznie odbyło się jedenaście transmitowanych przez TVP Sport pojedynków z udziałem siedmiu reprezentantów Polski. Ze względów sanitarnych na gali nie było publiczności.
– To był bardzo wartościowy sprawdzian – przyznał trener naszej kadry Walery Korniłow.
Durkacz zwycięski
Zadowolony może być przede wszystkim uchodzący za lidera naszej kadry Damian Durkacz. Blisko 22-letni zawodnik z Knurowa w kategorii do 63 kg pokonał niejednomyślną decyzją sędziów Rosjanina Aleksieja Mazura 2:1, rewanżując mu się za porażkę sprzed dwóch lat w Bułgarii 0:5. Durkacza od wywalczenia przepustki do igrzysk w Tokio dzieli jedno zwycięstwo.
Aby wziąć udział w tym wydarzeniu, nasz pięściarz w Londynie będzie musiał pokonać Węgra Milana Fodora. Po pojedynku w Lublinie może czekać na niego z optymizmem.
– Walka była ciężka, trochę brudna, cieszę się, że skończyło się bez kontuzji – mówił na gorąco jeszcze w ringu Durkacz. – Wygrana jest o tyle istotna, że pokonałem mańkuta, a właśnie taki pięściarz będzie moim przeciwnikiem w czasie kwalifikacji w Londynie.
Niestety porażką reprezentanta Polski Oskara Safaryana zakończył się jego pojedynek z Czechem Martinem Pincem, co wzbudziło największe kontrowersje. Świetnie zbudowany Polak dyktował warunki, umiejętnie bronił się przed ciosami oponenta, jednak decyzją sędziów przegrał 1:2.
– Nie będę komentował tego wyniku – mówił, kręcąc głową Safaryan. – Uważam, że trafiałem celniejsze ciosy, a te wyprowadzane przez rywala przyjmowałem na bloki – dodał bokser, którego celem na najbliższe lata jest zakwalifikowanie się do igrzysk w Paryżu w 2024 roku.
Stosujemy się do wytycznych lekarzy i ekspertów
Impreza, która w lubelskim Centrum Spotkań Kultur odbyła się drugi raz z rzędu, już została oceniona jako bardzo udana, także ze względów organizacyjnych. Docenił ją także prezydent Światowej Federacji Boksu Amatorskiego, Umar Kremlew, który przyjechał do Lublina.
– To moja pierwsza wizyta w Polsce w tej roli. Nieprzypadkowa, bo przy boksie pracują tutaj wspaniali ludzie – mówił Kremlew.
Tak jak dla bokserów walki w Lublinie były testem przed kwalifikacjami olimpijskimi, tak dla Polskiego Związku Bokserskiego to było przetarcie szlaku przed zaplanowanymi także na kwiecień – w Kielcach – mistrzostwami świata juniorów.
– Jestem przekonany, że będę stały one na wysokim poziomie – podkreślił Kremlew, dodając, że nie ma obaw, by ze względu na zagrożenie ze strony koronawirusa impreza miałaby zostać odwołana. – Dbamy o bezpieczeństwo zawodników. Stosujemy się do wytycznych lekarzy i ekspertów – dodał Kremlew.
W planach jeszcze dwie gale
Jeszcze większym optymistą jest prezes PZB Grzegorz Nowaczek.
– To będzie pierwsza impreza światowa organizowana w Polsce. Nie ma zagrożenia, że się nie odbędzie. Mamy już doświadczenie w przeprowadzaniu takich zawodów w reżimie sanitarnym. A do kwietnia może pandemia odpuści i będziemy mogli wpuścić na trybuny publiczność – mówił w studiu TVP Sport Nowaczek.
Pięściarze – polscy i w większości zagraniczni – na sobotnią galę Suzuki Boxing Night do Lublina przyjechali prosto z Cetniewa, gdzie mają zgrupowanie. Wrócili tam już w niedzielę, by dalej ostro trenować i szykować się do kolejnych tego typu imprez. Do maja zorganizowane powinny zostać dwie podobne gale.
JAN SIKORSKI